Mistrzowie Polski w końcu nie przespali początku spotkania. Od pierwszych minut Stelmet BC Zielona Góra walczył z Arisem Saloniki, nie pozwalając rywalowi na zbudowanie większej przewagi. W trzeciej kwarcie biało-zieloni wyszli nawet na prowadzenie, jednak później to Grecy dyktowali warunki i ostatecznie triumfowali w Winnym Grodzie.
- Uważam, że moi gracze odpowiednio podeszli do tego spotkania i z tego jestem zadowolony. Myślę , że każdy zawodnik, który wszedł na parkiet, dał dużą intensywność. Była w nas ogromna chęć wygrania tego pojedynku, natomiast duże znaczenie miało kilka otwartych rzutów, których my nie trafiliśmy, a rywal tak - przyznał Artur Gronek.
Kto wie, jak zakończyłoby się wtorkowe spotkanie Basketball Champions League w Zielonej Górze, gdyby lepszą dyspozycję rzutową z dystansu zaprezentowali między innymi Martynas Gecevicius i Thomas Kelati. Ci nie trafili jednak żadnego z siedmiu rzutów zza łuku. Litwin punkty zdobywał zresztą tylko z linii rzutów wolnych. - Z rzucającymi bardzo często jest tak, że wiele jest zależne od pierwszego rzutu. Uważam, że Martynas, Thomas i inni zawodnicy, mieli wiele otwartych rzutów, po których piłka niestety nie wpadała do kosza - wyjaśnił trener.
Po zakończeniu meczu z Arisem, zielonogórscy kibice wyrazili niezadowolenie z postawy mistrzów Polski, bardzo głośno gwizdając. - To na pewno nie jest fajna sprawa, bo wiadomo, że walczymy o zwycięstwa. Te w obecnym sezonie przychodzą nam bardzo trudno. Z Arisem graliśmy z sercem, ale w końcowym rozrachunku trochę nam zabrakło. Apelujemy, by kibice dalej z nami byli i wspierali nas na dobre i na złe. Mamy teraz gorszy moment, ale musimy się podnieść. Lepsze wyniki przyjdą - skomentował z kolei Przemysław Zamojski.
ZOBACZ WIDEO: Morawiecki: dobrze, że nam Lewandowskiego nie zabrali