NBA: LeBron pierwszy raz wyrzucony z parkietu, Wizards wygrali w końcówce

Getty Images / Ezra Shaw / Na zdjęciu: Lebron James
Getty Images / Ezra Shaw / Na zdjęciu: Lebron James

LeBron James pierwszy raz w karierze został wyrzucony z parkietu, ale Cleveland Cavaliers pewnie przedłużyli swoje pasmo sukcesów. Bohaterem Washington Wizards został natomiast Otto Porter, który zapewnił stołecznym ważny sukces.

Cleveland Cavaliers bez problemów pokonali Miami Heat, a więcej uwagi, niż końcowy wynik, skupiła sytuacja z LeBronem Jamesem. Supergwiazdor po raz pierwszy w swojej karierze został wyrzucony z parkietu. Do zdarzenia doszło przy wysokim prowadzeniu winno-złotych (93:70). Skrzydłowy wchodził pod kosz, oddał rzut przy kontakcie z Jamesem Johnsonem, chybił, ale sędziowie nie uznali, jakoby w tej akcji był faul. To rozwścieczyło Jamesa, który momentalnie i w ekspresyjny sposób wyraził swoje niezadowolenie.

LeBron ma na swoim koncie 1 082 mecze w NBA, trzy tytuły mistrzowskie. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się być odesłanym do szatni przez sędziów. - W tej konkretnej akcji byłem faulowany na całej długości boiska, od czasu, kiedy zaczynałem akcję spod swojego kosza, aż do momentu, kiedy dostałem się w pomalowaną strefę przeciwników. O to mi właśnie chodzi. Powiedziałem, co miałem do powiedzenia i ruszyłem z powrotem do obrony, ale sędzia Fitzgerald uznał, że powinienem być ukarany... wygraliśmy mecz i to jest najważniejsze - komentuje James.

- To była kulminacja kilku różnych aktów. Od razu po tym, jak nie zagwizdałem faulu, odwrócił się, wykonał w moim kierunku ruch uderzenia, a następnie agresywnie podbiegł i używał wulgaryzmów - mówi sędzia Kane Fitzgerald.

32-latek już wcześniej narzekał na brak przewinień w pomalowanej strefie. Jak sam mówi: - Jestem jednym z liderów w NBA w zdobywaniu punktów blisko kosza. Często wchodzę bez pardonu, wiedząc, że obrońcy zrobią wszystko, żeby mnie zatrzymać. Każdy próbuje zmienić mnie w strzelca. Ja nie jestem rzucającym, nie mogę być strzelcem - dodaje czterokrotny MVP.

ZOBACZ WIDEO: Sławomir Majak: Częściej byliśmy ludźmi niż piłkarzami

Cavaliers pokonali Heat 108:97 i zanotowali 14. zwycięstwo w sezonie. Kevin Love zdobył 38 punktów, 22 w samej pierwszej kwarcie. James miał 21 "oczek", 12 zbiórek, sześć asyst i pięć przechwytów w 28 minut. Dwyane Wade w powrocie do Miami trafił połowę oddanych rzutów i dodał w sumie 17 punktów. Kawalerzyści sami zanotowali dziewiąty triumf z rzędu, a przy tym przerwali pasmo trzech zwycięstw drużyny z Florydy, którzy legitymują się obecnie bilansem 10-10.

Lider stołecznych, John Wall zmaga się z urazem kolana i będzie pauzował przez około dwa tygodnie. W tym czasie Washington Wizards muszą przetrwać i starać się utrzymać w kontakcie z czołówką. A takie mecze, jak ten wtorkowy, mogą pozytywnie ich nastroić. Czarodzieje stoczyli zażarty bój w Minneapolis, gdzie losy zwycięstwa ważyły się do ostatnich sekund.

Bohaterem został Otto Porter, który w końcówce trafił dwa kluczowe rzuty. Skrzydłowy od stanu 87:89, wyprowadził stołecznych na prowadzenie 91:89. Timberwolves nie wykorzystali swoich szans, pudłowali Andrew Wiggins i Karl-Anthony Towns, a wynik końcowym na linii rzutów osobistych ustalił Bradley Beal. Czarodzieje triumfowali ostatecznie 92:89 i zanotowali 11. sukces w trwających rozgrywkach.

Marcin Gortat nie radził sobie z upilnowaniem Townsa i spędził na parkiecie 20 minut. Polak w tym czasie zdobył dziewięć punktów, trafił 4 na 8 rzutów z pola oraz zebrał siedem piłek. U Wizards dobrze spisywali się rezerwowi. Mike Scott, Kelly Oubre i Jodie Meeks dostarczyli w sumie 40 punktów. Porter dodał 22 "oczka" oraz osiem zbiórek.

Dla Leśnych Wilków 20 punktów i aż 17 zbiórek zanotował popularny KAT. Jimmy Butler miał 17 "oczek", siedem zbiórek i 10 asyst. Słabiej zagrał Andrew Wiggins, który spudłował ważne rzuty w końcówce, a także miał tylko 5 na 15 z gry. Timberwolves przez tę porażkę z bilansem 12-9 spadli na 6. miejsce w Konferencji Zachodniej.

Devin Booker po jednym meczu absencji wrócił do składu Phoenix Suns i od razu poprowadził swoją ekipę do sukcesu. Defensywa chicagowskich Byków nie znalazła sposobu, aby zatrzymać 21-latka, który rzucił im 33 punkty, trafiając przy tym 5 na 9 rzutów zza łuku. To było spotkanie outsiderów. Suns zwyciężyli 104:99, co daje im ósmy triumf w sezonie. Bilans Bulls prezentuje się fatalnie - tylko trzy zwycięstwa przy 16 porażkach.

Wyniki:

Minnesota Timberwolves - Washington Wizards 89:92 (30:23, 21:20, 20:25, 18:24)
(Towns 20, Butler 17, Gibson 16 - Porter Jr. 22, Oubre Jr. 16, Meeks 12, Scott 12)

Chicago Bulls - Phoenix Suns 99:104 (29:28, 14:18, 27:27, 29:31)
(Holiday 25, Dunn 24, Markkanen 12 - Booker 33, Warren 25, Ulis 14)

Cleveland Cavaliers - Miami Heat 108:97 (35:24, 40:25, 18:25, 15:23)
(Love 38, James 21, Wade 17 - Waiters 21, Adebayo 19, Richardson 15)

Utah Jazz - Denver Nuggets 106:77 (26:24, 22:25, 28:17, 30:11)
(Favors 24, Mitchell 16, Jerebko 15 - Harris 18, Faried 11, Murray 10)

Sacramento Kings - Milwaukee Bucks 87:112 (26:32, 11:29, 22:31, 28:20)
(Temple 18, Hield 13, Labissiere 11 - Antetokounmpo 32, Bledsoe 21, Middleton 12)

Komentarze (3)
Jaycee Karol
30.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Intencjonalnie faulowali"??? A flagrantowo też faulowali? 
avatar
Statick
29.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Bardzo dobrze że został wyrzucony - to właśnie podoba mi się w koszykówce/siatkówce/piłce ręcznej. Nie ma dyskusji z sędzią, wyzywania, wskazywania błędów - jak to się dzieje w piłce nożnej. Czytaj całość
Plotzek
29.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ci sędziowie nie powinni być tacy wrażliwi. Reakcja LeBrona prawidłowa. W kosza wystarczy dotknięcie rywala atakującego i może być z tego faul.