Reprezentacja Polski była jedynie tłem dla litewskich koszykarzy w meczu kwalifikacyjnym do mistrzostw świata. Kiedy Biało-Czerwoni prowadzili 17:11, wydawało się, że mogą postawić trudne warunki wymagającym rywalom. Później jednak wszystko się odwróciło i na parkiecie dominowali już tylko gospodarze.
- Litwini wygrali zasłużenie. Zastosowali dużą presję na piłce, grali bardzo fizycznie. Spodziewaliśmy się tego, ale musimy radzić sobie z tym lepiej. Zaczęliśmy ten mecz dobrze, ale od drugiej kwarty rywale objęli kontrolę. Mieliśmy problemy z defensywą w akcjach pick'n'roll. Mamy dużo szacunku do litewskiej szkoły koszykówki. Następnym razem musimy zagrać lepiej - mówił po meczu szkoleniowiec reprezentacji Polski, Mike Taylor.
Po stronie Polaków można wypisać długą listę elementów, które w niedzielę po prostu nie funkcjonowały. Na naganę zasługuje przede wszystkim postawa w ofensywie, bowiem w całym meczu podopieczni Taylora trafili tylko 3 z 23 rzutów z dystansu i łącznie zaledwie 29 proc. prób z gry.
- Nasz atak nie funkcjonował. Musimy popracować nad tym, żeby grać lepiej pod dużą presją obrony. Mieliśmy otwarte pozycje, ale nie trafialiśmy. Później rywale złapali pewność siebie i wykorzystali nasze gorsze minuty - przyznał na konferencji kapitan kadry, Łukasz Koszarek.
Polacy po dwóch meczach kwalifikacji legitymują się bilansem 1-1. Kolejne reprezentacyjne okienko w lutym.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Karolina Kowalkiewicz przegrała z Mamutem
[color=#000000]
[/color]