Po sobotnim zwycięstwie Stali Stalowa Wola koszykarze z Tych pałali rządzą rewanżu. W pierwszym meczu poza Łukaszem Pacochą żaden z graczy BIG STAR-u nie był w stanie rzucić więcej niż 10 oczek. W niedzielę było zupełnie inaczej. Teraz oprócz Pacochy dobrze zagrali Damian Kulig, Krzysztof Mielczarek i Tomasz Bzdyra. To na pewno zdecydowanie odciążyło rozgrywającego tyszan. O pierwszej kwarcie Stalowcy będą chcieli zapewne szybko zapomnieć. Po 10 minutach gry było 28:10 dla gospodarzy. Zielono-czarni nie rezygnowali z walki i w drugiej odsłonie niedzielnej konfrontacji walczyli o zniwelowanie straty. To udało się tylko w niewielkiej części i do przerwy koszykarze BUG STAR-u prowadzili 48:36. - Przespaliśmy trochę pierwszą kwartę, ale Tychy zagrały na naprawdę dobrej skuteczności. Goniliśmy cały czas rywali i do przerwy było tylko dwanaście punktów straty - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Karol Szpyrka, rozgrywający zespołu ze Stalowej Woli.
Przez kolejne dziesięć minut przewaga gospodarzy zmalała nieznacznie, ale nadal utrzymywała się w okolicach 10-12 oczek. Stalówka nie potrafiła zmniejszyć straty. Potem jednak goście przełamali magiczną barierę 10-punkowego prowadzenia tyszan i zeszli do 6-oczkowej straty. Jednak i tym razem BIG STAR potrafił się podnieść i nie pozwolił dojść rywalom. Stal ambitnie grała i walczyła do końcowej syreny, ale nie potrafiła przeciwstawić się skutecznie grającym gospodarzom.
Wg Karola Szpyrki przyczyną porażki jego zespołu była zbyt duża ilość głupich strat, po których tyszanie zdobywali cenne punkty: - Wszystko będzie zależeć od dyspozycji dnia. Niestety przytrafiło nam się w niedzielę zbyt dużo głupich strat. Jak dogoniliśmy rywali, to zgubiliśmy piłkę w beznadziejny sposób, poszła kontra, trafili za trzy i znów nam odskoczyli. Jednak walczyliśmy do ostatnich minut, pokazaliśmy charakter. Stalowcy dużą uwagę przykładali na pilnowanie podkoszowych graczy z Tych, co było wodą na młyn dla obwodowych zawodników, którzy co chwilę trafiali zza linii 6.25. Przez całe 40 minut gospodarzom nie zadrżała ręka i zagrali bardzo skutecznie.
Teraz rywalizacja pomiędzy BIG STAR-em a Stalą przenosi się do Stalowej Woli. W hutniczym mieście fani zielono-czarnych zgotują na pewno piekło graczom z Tych. Na wsparcie kibiców liczą koszykarze Stalówki. - Teraz rywalizacja przenosi się do Stalowej Woli. Na pewno pomogą nam kibice, którzy zgotują w naszej hali piekło. W Tychach była mała grupka fanów. Miło się gra przy dopingu. Na pewno emocji w Stalowej Woli nie zabraknie. Plan minimum wykonaliśmy wygrywając jedno spotkanie - zakończył koszykarz ze Stalowej Woli.
BIG STAR Tychy - Stal Stalowa Wola 92:82 (28:10, 20:26, 21:23, 23:23)
BIG STAR Tychy: Mielczarek 23, Bzdyra 18 (3x3), Kulig 17, Pacocha 16 (2x3), Frankowski 8 (2x3), Radwan 3 (1x3), Zmarlak 3 (1x3), Markowicz 2, Pustelnik 2.
Stal Stalowa Wola: Partyka 19 (2x3), Klima 17, Piechowicz 12, Andrzejewski 10, Wołoszyn 10 (1x3), Szczepaniak 9 (1x3), Szpyrka 5.
Sędziowali: Marek Bąba, Marek Żmuda, Robert Zając.
Stan rywalizacji: 1:1.