Dąbrowianie długo dominowali w meczu i mieli wszystko pod kontrolą niemal do samego końca. Niemal, bowiem w 36 minucie ich przewaga zmalała do zaledwie 5 oczek. W końcówce sprawy w swoje ręce wzięli jednak D.J. Shelton i Aaron Broussard zapewniając drugi triumf MKS-u na starcie sezonu.
Amerykanie z MKS-u w decydującej części meczu zdobyli łącznie aż 21 z 29 punktów całego zespołu trzymając rękę na pulsie.
Pierwsza połowa nie zapowiadała żadnych emocji w tym meczu. W otwierającej kwarcie gospodarze zaliczyli run 13:0 obejmując pewne prowadzenie.
Szczecinianie grali bardzo słabo tak w ataku, jak i obronie. Nie mieli skuteczności, a MKS wręcz przeciwnie. Dąbrowianie mieli już nawet 20 punktów przewagi (38:18).
Na drugą połowę MKS wyszedł trochę uśpiony przewagą. King nadal nie zachwycał, ale było wydać, że zaczyna łapać rytm. Swoje pierwsze punkty zdobył Sebastian Kowalczyk i goście poczuli, że mogą jeszcze coś osiągnąć.
Decydującą ćwiartkę King rozpoczął od celnych rzutów zza łuku Kowalczyka i Pawła Kikowskiego, a straty w końcu były mniejsze, niż 10 oczek.
Gdy te stopniały do pięciu punktów, w hali Centrum zrobiło się nerwowo. Trójka Pauliusa Dambrauskasa nieco uspokoiła sytuację, a rzuty wolne Aaron Broussard dopełniły szczęścia.
Po stronie przyjezdnych nieźle zagrał Tauras Jogela, w drugiej połowie przebudził się Kowalczyk, ale ciągle brakowało skuteczności Kikowskiego - ten wykorzystał tylko 2 z 9 rzutów z gry.
MKS Dąbrowa Górnicza - King Szczecin 84:73 (22:8, 16:14, 17:19, 29:32)
MKS: D.J. Shelton 24 (10 zb), Aaron Brousard 20, Paulius Dambrauskas 13, Witalij Kowalenko 9, Bartłomiej Wołoszyn 5, Jakub Parzeński 4, Piotr Pamuła 3, Thomas Massamba 3, Maciej Kucharek 2, Michał Gabiński 1.
King: Tauras Jogela 14, Sebastian Kowalczyk 13, Jimmy Gavin 11, Paweł Kikowski 10, Łukasz Diduszko 9, Martynas Paliukenas 7, Darrell Harris 4, Mateusz Bartosz 4, Andriej Desiatnikow 1.
ZOBACZ WIDEO Wielki Messi uchronił Argentynę przed blamażem. Zobacz skrót meczu z Ekwadorem [ZDJĘCIA ELEVEN]