W swoim pierwszym spotkaniu w sezonie 2017/2018 Polskiej Ligi Koszykówki Rosa Radom nie miała problemów z pokonaniem GTK Gliwice (86:64). Od początku narzuciła swój styl gry, osiągając przewagę. - Drużyna z Gliwic zmontowała bardzo ciekawy zespół, ale my zagraliśmy dobrze w obronie, wyprowadzaliśmy szybkie kontry i nie pozwoliliśmy im się "otworzyć", szczególnie na obwodzie. Myślę, że to było kluczem do zwycięstwa - rozpoczął pomeczową wypowiedź Wojciech Kamiński.
- Rywale mają ciekawą ekipę, dobrego trenera i myślę, że w tym sezonie dużo namieszają w PLK. Cieszymy się ze zwycięstwa, gratuluję swoim zawodnikom tego, że utrzymali koncentrację, gdy "odjechaliśmy" na kilkanaście punktów. Kolejny mecz za nami, myślami jesteśmy już przy spotkaniu z drużyną niemiecką w Lidze Mistrzów i na tym się skupiamy - podkreślił szkoleniowiec zespołu z województwa mazowieckiego. Jego podopieczni nie mają zbyt wiele czasu na odpoczynek, ponieważ już we wtorkowy wieczór zmierzą się z Medi Bayreuth w ramach Basketball Champions League.
Gdy wynik pojedynku z beniaminkiem ekstraklasy był przesądzony, trener Rosy wprowadził na parkiet koszykarzy, którzy zostali dołączeni do pierwszej drużyny z rezerw. Mowa o Mateuszu Szczypińskim i Wojciechu Wątrobie. Pierwszy z nich spędził na boisku ponad osiem, zaś drugi - ponad dwie minuty. - Dla młodych zawodników to jest duży przeskok, ostatnia "piątka" była mocno eksperymentalna, nawet na treningach tak nie gramy - przyznał Kamiński.
- Przed nimi dużo pracy, nie mogę powiedzieć, że są już zawodnikami gotowymi do regularnej gry w ekstraklasie, natomiast tak jak wszyscy pozostali nasi gracze, są to fajni, ułożeni chłopcy, którzy chcą pracować. Cieszę się, że są z nami - dodał szkoleniowiec. Szansy do zaprezentowania swoich umiejętności nie otrzymał jedynie Szymon Szymański. - Zapomniałem o Szymonie, przepraszam go, gdzieś mi umknęło, że jeszcze on jest na ławce. On oczywiście do tej młodej gwardii też należy. Liczymy, że wszyscy będą ciężko pracowali, a jeśli tak będzie, to dostaną szansę - zakończył "Kamyk".
Jednym z najlepszych zawodników Rosy był w tym meczu Maciej Bojanowski, autor 11 punktów i dwóch zbiórek. - Chcieliśmy od początku narzucić swój styl gry, żeby wynik nam nie "uciekł". Wiedzieliśmy o tym, że musimy być skoncentrowani przez 40 minut, do samego końca. Chcieliśmy przede wszystkim zatrzymać szybki atak i rzuty za trzy punkty drużyny z Gliwic. Myślę, że wykonaliśmy to dobrze. Trener powtarzał nam, że mamy być skupieni przez cały mecz, "pchać" piłkę do przodu i grać twardo w obronie. Rezultat jest taki, że wygraliśmy dość wysoko z zespołem z Gliwic - podsumował pojedynek młody skrzydłowy.
ZOBACZ WIDEO Nawałka o słabej grze obrony: Nie może tak być, że tracimy za dużo bramek