W czterech pierwszych meczach na EuroBaskecie Damian Kulig nie wypadł najlepiej, nie mógł się wstrzelić z dystansu (przestrzelił siedem rzutów). Mieliśmy większe oczekiwania co do niego, tym bardziej, że 30-letni środkowy ma za sobą dobry sezon w lidze tureckiej (Banvit BC).
Kulig odpalił w meczu z Grecją. Od samego początku był skoncentrowany. Po celnym rzucie z dystansu odetchnął. Jego gra robiła wrażenie - wykorzystywał każde potknięcie rywali w obronie. Grecy nie potrafili znaleźć recepty na jego świetną grę.
Polski środkowy zdobył 26 punktów, trafiając 10 z 13 rzutów z gry. Można się jedynie zastanawiać, dlaczego Mike Taylor tak długo trzymał go na ławce w czwartej kwarcie. Po wejściu na parkiet koszykarz nie był już tak aktywny, tak jakby nieco stracił rytm.
Jego świetny występ na niewiele się zdał, bo Polacy przegrali z Grekami 77:95 i pożegnali się z turniejem. - Miałem dzień konia, wpadało prawie wszystko, ale nie przełożyło się to na wynik. Nie mogę więc być zadowolony - przyznał Kulig po zakończeniu spotkania.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Roger Federer spełnił marzenie 10-letniego kibica
Polacy z bilansem 1:4 zajęli piąte miejsce w grupie A. Wyprzedzili jedynie Islandię, która nie wygrała żadnego meczu na turnieju. Wyników Biało-Czerwonych pozostawia wiele do życzenia, przed ME były większe oczekiwania.
- Trzeba to wszystko jeszcze raz obejrzeć, przeanalizować. Zabrakło nam zimnej krwi, a może po prostu instynktu zabójcy - skomentował Kulig.