Brak kontuzjowanego Isaiaha Thomasa i dwa fatalne mecze przed własną publicznością - to nie napawało optymizmem przed trzecim spotkaniem finału Wschodu. Tymczasem Boston Celtics pokazali charakter i niespodziewanie pokonali obrońców tytułu, którzy przegrali dopiero pierwsze spotkanie w tegorocznych play-off! Bohaterem okazał się Avery Bradley, który na 0,1 sekundy przed finałową syreną trafił szczęśliwą trójkę.
W ostatniej akcji piłka trafiła do najlepszego tego dnia Marcusa Smarta, lecz ten nie zdecydował się na rzut. Oddał piłkę do Bradley'a, którego w obronie zgubił fatalnie czytający grę JR Smith. Snajper Celtów przymierzył ze skrzydła, piłka kilkukrotnie odbijała się od obręczy, aż wpadła! Gospodarze nie mieli już szans na odpowiedź i sensacyjnie przegrali.
Celtowie, którzy kila dni temu przegrali różnicą 44 punktów, w trzeciej kwarcie mieli już 21 oczek mniej od Cavaliers - wszystko za sprawą aż 14 trójek gospodarzy w pierwszej połowie. Wydawało się, że znów będzie pogrom, lecz podopieczni Brad Stevens wrócili do gry. Smart był tego dnia w niesamowitej formie - trafił aż siedem trójek i uzbierał 27 punktów.
W ekipie Cavs Kyrie Irving miał 29 punktów, z kolei Kevin Love uzbierał oczko mniej. Zawiódł LeBron James, który rozegrał najsłabsze spotkanie w tegorocznych play-off. Zapisał na swoim koncie 11 punktów przy skuteczności 4/13 z gry, miał też sześć strat.
ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski: Zrobię krzywdę każdemu, kto będzie próbował zniszczyć moje mienie
- Dobrze, że stało się to teraz, a nie później. Zdecydowanie musimy poprawić wiele rzeczy i zacznijmy grać tak desperacko, jak oni dzisiaj - powiedział James, któremu brakuje już tylko 62 punktów, aby prześcignąć Michaela Jordana w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii play-off.
Mecz numer cztery w środę o godzinie 2:30 czasu polskiego, ponownie w Cleveland.
Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 108:111 (35:24, 31:26, 21:32, 21:29)
(Irving 29, Love 28, Thompson 18 - Smart 27, Bradley 20, Horford 16)
Stan rywalizacji: 2-1 dla Cavaliers