Boston Celtics mieli postawić Cleveland Cavaliers trudne warunki i zamazać plamę z pierwszego meczu, a przynajmniej mocno się postarać, aby to zrobić. Tymczasem drużyna z Ohio kompletnie zdominowała wydarzenia na parkiecie. Kibice w hali TD Garden przecierali oczy ze zdziwienia, bo to nie był ten sam zespół, który pokonywała w siódmym spotkaniu serii Washington Wizards.
Obrońcy tytułu wręcz roznieśli przeciwników. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 32:18, a był to dopiero początek kłopotów Celtics. Kawalerzyści do przerwy rzucili 72 punkty, podopieczni Brada Stevensa 31. Przepaść, 41 "oczek" różnicy, a w tym spotkaniu było nawet 102:53. Ostatecznie winno-złoci triumfowali 130:86, odnosząc najwyższe zwycięstwo w historii play offów.
LeBron James znów przewodził, niczym prawdziwy lider. Tym razem dodatkowo zmotywował go fakt, że NBA nie wymieniła Jamesa wśród trzech kandydatów do nagrody MVP sezonu zasadniczego. - Liga wie, co kładę na stół - powiedział skrzydłowy, który zanotował 30 punktów, cztery zbiórki, siedem asyst, cztery przechwyty i trzy bloki w 33 minuty, trafiając 12 na 18 rzutów z gry. Kyrie Irving dodał 23 "oczka", a 21 miał ich Kevin Love, ten zebrał też 12 piłek.
Cavaliers dwukrotnie przełamali Celtics i zwyciężali na ich terenie, ale trener Tyronn Lue cały czas jest ostrożny i przestrzega: - To jeden mecz. Nie obchodzi mnie, czy rzucimy 200 punktów. Wracamy do domu i wcale nie czujemy się komfortowo. Rozumiemy, że to dobry zespół, który nie bez powodu zajął pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej - przyznał szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski: Zrobię krzywdę każdemu, kto będzie próbował zniszczyć moje mienie
Kawalerzyści piszą historię. To było dla nich 13 zwycięstwo z rzędu w fazie play off, licząc także ubiegłoroczne finały. Teraz już tylko jeden sukces dzieli ich od tego, aby ustanowić nowy rekord.
.@cavs put on a historic performance in Game 2 of the Eastern Conference Finals. #NBAPlayoffs pic.twitter.com/dOZhTZwvll
— NBA TV (@NBATV) 20 maja 2017
Gospodarze byli bezradni. Tylko trzech zawodników Celtów przekroczyło barierę dziesięciu zdobytych punktów. Jaylen Brown wywalczył ich 19, Avery Bradley 13, a Al Horford 11. Bradley przyznał po meczu: - To było żenujące - odnosząc się do postawy drużyny. Isaiah Thomas zdobył tylko dwa "oczka", a ponadto uskarżał się na ból biodra, który doskwierał mu już w rywalizacji z Wizards i w drugiej połowie w ogóle nie pojawił się na parkiecie.
- Mam nadzieję, że w następnych meczach zaprezentujemy inny poziom. Jest kilka rzeczy, które na pewno możemy zrobić lepiej - powiedział trener Celtics, Brad Stevens. Trzecie spotkanie serii, tym razem w hali Quicken Loans Arena, odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek o godzinie 2:30 czasu polskiego.
Boston Celtics - Cleveland Cavaliers 86:130 (18:32, 13:40, 26:31, 29:27)
(Brown 19, Bradley 13, Horford 11 - James 30, Irving 23, Love 21)
Stan rywalizacji: 2-0 dla Cavaliers
Przewaga obrońców tytułu miażdżąca. Liczyłem na walke ze strony Bostonu, ale sił i umiejętności wystarczyło tylko do pokonania Wizards.