Ostatnie tygodnie były wyjątkowe trudne dla Isaiaha Thomasa, filigranowego rozgrywającego Bostonu Celtics. Na początku fazy play-off jego siostra zginęła w wypadku samochodowym. Mimo ogromnej tragedii, zawodnik nie opuścił drużyny w najważniejszej części sezonu.
Dzień po tragicznym zdarzeniu wystąpił w spotkaniu z Chicago Bulls. Tuż przed meczem siedział na ławce i płakał, ale mógł liczyć na wsparcie kolegów i sztabu szkoleniowego.
Następnie wyszedł na parkiet i znów błyszczał - zdobył 33 punkty, trafiając 10 z 18 rzutów z gry. Thomas w hołdzie dla siostry podpisał na swoich butach: "Chyna. R.I.P. Lil Sis". (Chyna - imię młodszej siostry Thomasa. Spoczywaj w pokoju).
Kilkanaście dni później koszykarz uczestniczył w pogrzebie na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonym. Zawodnik na drugi dzień wrócił do Bostonu i pomógł drużynie w pierwszym spotkaniu półfinału Konferencji Wschodniej z Washington Wizards. Thomas zdobył 33 punkty, trafiając 11 z 23 rzutów z gry. Do swojego dorobku dołożył dziewięć asyst.
Zawodnik w rozmowie z Hannah Storm podkreśla, że dzięki koszykówce wyszedł z kłopotów. - Wiem, że moja siostra nie chciałaby, żebym przestał grać. To dodaje mi sił. To jej dedykuję moje ostatnie sukcesy. To wszystko jest dla niej - mówi filigranowy rozgrywający Celtics, który dodaje, że ma duże wsparcie ze strony kolegów i sztabu szkoleniowego.
- Dziękuję moim kolegom i całej organizacji, że są dla mnie wsparciem w tych trudnych momentach. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wyjść na parkiet i robić swoje - wyjaśnia.
Thomas w tegorocznych play-off zdobywa przeciętnie 24,8 punktu na mecz.
Jego Celtics walczą w finale Konferencji Wschodniej z Cleveland Cavaliers. Na razie przegrywają 0:1. Drugi mecz w serii odbędzie się w nocy z piątku na sobotę.
ZOBACZ WIDEO: Real wyszarpuje zwycięstwo w Andorze