Niewiele brakowało a Otto Porter popełniłby błąd pięciu sekund przy wybijaniu piłki z autu. Ta w końcu trafiła do Johna Walla, który długo się nie namyślał i trafił rzut za trzy punkty. Dzięki niemu Washington Wizards doprowadzili do decydującego, siódmego spotkania, które odbędzie się w Bostonie.
Wall i Bradley Beal zdobyli dla gospodarzy aż 59 punktów, z czego 23 z 26 w czwartej kwarcie. Beal miał dostać piłkę w ostatniej akcji, lecz szczelna defensywa Celtów na to nie pozwoliła.
Marcin Gortat spędził na parkiecie 25 minut, w czasie których zdobył cztery punkty (2/3 z gry), miał 13 zbiórek, dwie asysty, przechwyt i blok. To najgorszy punktowy występ łodzianina w tej serii, w której notuje średnio 10 punktów i 11,7 zbiórki.
- Dwa najlepsze słowa w play-off to: siódmy mecz. To chyba było pisane w tej serii - powiedział Scott Brooks, szkoleniowiec Wizards, którzy jeszcze na początku czwartej kwarty przegrywali 82:87.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski otwarcie o swoich relacjach z Rafałem Majką. "Wzajemnie się nakręcamy"
Wśród pokonanych po 27 punktów zanotowali Isaiah Thomas i Avery Bradley. Ten pierwszy miał jeszcze szansę na odwrócenie losów spotkania w ostatniej sekundzie czwartej kwarty, lecz jego rzut okazał się chybiony.
Decydujące spotkanie rozegrane zostanie we wtorek o 2:00 czasu polskiego. Zwycięzca w finale konferencji zmierzy się z Cleveland Cavaliers.
Washington Wizards - Boston Celtics 92:91 (22:17, 19:25, 25:27, 26:22)
(Beal 33, Wall 26, Morris 16 - Thomas 27, Bradley 27, Horford 20)
Stan rywalizacji: 3-3