Rzut na zwycięstwo Pawła Kreffta w Pruszkowie, w ramach 25. kolejki I ligi koszykarzy, który dał bydgoszczanom niezwykle cenną wygraną, podziałał na gracza czarno-czerwonych mobilizująco. Pozyskany w trakcie sezonu z Trefla Sopot rzucający, zdecydowanie pewniej wyglądał dzięki temu kilka dni później.
Choć ostatecznie Enea Astoria Bydgoszcz nie zdołała wywalczyć w pojedynku z GTK kompletu punktów, Paweł Krefft pokazał się z bardzo dobrej strony. Można powiedzieć, że pierwsza połowa w pewnym stopniu należała do niego. Zdobył w niej swoje wszystkie 11 punktów, trzykrotnie umieszczając piłkę w koszu rzutami zza łuku. Po meczu zaczął jednak od analizy największych plusów i minusów w wykonaniu siebie i kolegów.
- Na pewno pozwoliliśmy przeciwnikowi na zbyt wiele zbiórek, bo 45-32, to zdecydowanie za duża przewaga. Nie zdarza nam się z kolei zbyt często mieć tak mało strat, jak 9, co może napawać optymizmem na przyszłość, bo z meczu na mecz mamy ich coraz mniej - stwierdził były zawodnik Trefla.
- Pierwsza połowa pokazała, że potrafimy grać, bo mamy dobre fragmenty. Myślę, że kolejne mecze, a mamy ich w obecnym czasie sporo, pokażą, że - jeśli przepracujemy dobrze ten najbliższy okres - to powinno pójść po naszej myśli - zakończył rzucający Enea Astorii.
A przed bydgoszczanami bardzo ważny, zaległy pojedynek z ACK UTH Rosą Radom, do której tracą oni dwa punkty w tabeli. Będzie to także kolejna okazja dla 21-latka, aby pokazać się z dobrej strony. Zwłaszcza, że w szeregach gospodarzy zabraknie Mateusza Bierwagena, który musi przymusowo opuścić jeden mecz z powodu trzech przewinień technicznych. A to z kolei otwiera przed Krefftem możliwość jeszcze dłuższego czasu gry.
ZOBACZ WIDEO: Młoda Polka zachwyciła 50 milionów internautów. "Kiedy latam, czuję się jak ptak"