Krakowianie przystępowali do zaległej konfrontacji z Notecią w poczuciu lekkiej niepewności. Wcześniejsze porażki z Rosą Radom 69:77 i Zniczem Pruszków 63:84 trochę popsuły humory i pozostawało pytanie czy w krótkim odstępie czasu beniaminek zaplecza ekstraklasy zdoła się podźwignąć z kolan.
Najwyraźniej wspomniane niepowodzenia wzbudziły ogromną wolę walki w drużynie. Inowrocławianie w hal przy Piastowskiej nie istnieli. Gospodarze bardzo szybko wypracowali sobie przewagę i, mimo chwilowych problemów kiedy rywal postanowił zastosować obronę strefową, kontrolował boiskowe wydarzenia. Znów imponował szybkością oraz kombinacyjnymi zagraniami. - Od ostatniego starcia nic się specjalnie nie zmieniło. Po prostu wyszliśmy na parkiet z tą powtarzaną przez nas sportową agresją i wyglądało to tak, jak w tych udanych spotkaniach przed własną publicznością - komentuje skromnie Bartosz Wróbel.
Obwodowy AGH został najlepszym strzelcem pojedynku. Aż pięć razy umieścił piłkę w koszu zza linii 6, 75m. i miał duży udział w końcowym zwycięstwie. - Na pewno osiągnięty rezultat pozwolił poczuć się lepiej, przełamać niepowodzenia. Ponadto, stanowi ważny krok w kierunku walki o utrzymanie. W poprzednich dwóch bojach powinniśmy może nie tyle wygrać, co bardziej podjąć walkę. Ewentualne triumfy pewnie by bardzo pomogły, lecz i tak wciąż zachowujemy duże szanse na pomyślną realizację własnych celów - podkreśla.
Warto zaznaczyć, że AGH posiada niezłą sytuację w ogólnej hierarchii. 13 lokata i zaledwie punkt straty do 9 miejsca sprawiają, że rywalizacja wśród ekip dolnej części tabeli będzie niezwykle zacięta, a podopieczni Wojciecha Bychawskiego nadal mogą uniknąć gry w play out. - Oczywiście, że jest to realne, aczkolwiek musimy dalej narzucać konkurentom swój styl gry.
W najbliższej kolejce team spod Wawelu czeka trudne zadanie, bowiem zmierzy się na własnym parkiecie z GTK Gliwice, plasującym się tuż za podium. - Nie za bardzo czego się obawiać. Pamiętamy naszą potyczkę sprzed sezonu, gdy dobrze wypadliśmy na tle tego kolektywu. Teraz jesteśmy też w zdecydowanie lepszych nastrojach dzięki środowemu sukcesowi, a dodatkowo chcemy zrewanżować się za dość wysoką porażkę z pierwszej rundy - kończy Wróbel.
ZOBACZ WIDEO: Po latach polubił się z Arturem Szpilką. "Atmosfera przy piwie była przyjazna"