Paweł Kikowski: Mistrzostwo Polski? Czemu nie!

W seniorskim zespole Kotwicy zadebiutował w wieku 17 lat. Przez ostatnich kilka mówiono o nim - wielki talent polskiej koszykówki. Jak się okazało, nie bezpodstawnie Niektórzy, sądząc, że zbyt wolno robi postępy, postawili na nim krzyżyk. Twierdzili, że niczym nie może już zaskoczyć. Mylili się. W tym sezonie Kikowski pokazuje wielką klasę i jest obecnie jednym z głównych, jeśli nawet nie najpoważniejszym kandydatem na pozycję rzucającego obrońcy w reprezentacji.

Kiedy Kotwica rozpoczynała sezon pięcioma zwycięstwami w sześciu meczach, jej zachwytom nie było końca. Mówiono o dobrym strzelcu Julienie Millsie, asystencie Kevinie Hamiltonie, solidnych Polakach - Pawle Kikowskim i Tomaszu Cielebąku, oraz młodym, a już niesamowicie zdolnym trenerze Sebastianie Machowskim. Obok równie dobrze spisującej się Polpharmy, okrzyknięta została prawdziwą rewelacją. Jednak równie szybko, co znalezienie się w czołówce ligi, kołobrzeżanom wróżono rychłe z niej wypadnięcie.

Ostatecznie tak się nie stało, a Kotwica, z biegiem czasu stała się postrachem ligowych potentatów. Dobrze radziła sobie również wobec absencji najskuteczniejszego zawodnika - Millsa, który z powodu kontuzji ręki, musiał pauzować przez kilka tygodni. W zdobywaniu punktów godnie zastąpił go Kikowski. Wychowanek Kotwicy od początku sezonu grał równo, a dodatkowo pokazał, że może pełnić rolę lidera. Zwykle występował jako rzucający obrońca, choć, jeśli wymagała tego sytuacja, rozgrywał akcje. W tym akurat miał doświadczenie. Podczas letniego zgrupowania kadry B, na "jedynce" ustawiał go szkoleniowiec reprezentacji - Muli Katzurin.

Drużyna Sebastiana Machowskiego sezon zasadniczy zakończyła na 3. miejscu. Zapewniło to bezpośrednią grę w fazie play-off oraz w finałowym turnieju Pucharu Polski, który zakończył się… jej zwycięstwem. W sobotnim półfinale Kotwica pokonała PGE Turów 88:76, w finale Asseco Prokom 98:89. Co ciekawe, wcześniej dwukrotnie z nimi przegrała w lidze. - Jesteśmy w stanie wygrać z każdym, także czemu by nie zdobyć mistrzostwa Polski - wyjawił portalowi SportoweFakty.pl Paweł Kikowski.

23-letni obrońca od kilku lat robi systematyczne postępy. Przełomowy był dla niego zeszły sezon w Polpaku Świecie. Będąc jego podstawowym zawodnikiem, nabrał doświadczenia, boiskowego cwaniactwa, a to procentuje w bieżących rozgrywkach. Regularnie jest także powoływany do reprezentacji. A jeśli już o niej mowa, to jak mantrę powraca kwestia zastąpienia przez Kikowskiego Andrzeja Plutę na pozycji rzucającego obrońcy. - Andrzej to świetny zawodnik. Od zawsze pokazywał klasę, grał na wysokim poziomie. Jeśli jestem do niego porównywany, to jest chyba dobrze - uśmiecha się Kikowski.

Być może stanie się tak już podczas wrześniowych mistrzostw Europy, których Polska będzie gospodarzem. - Gdybym dostał się kadry na Eurobasket, byłbym bardzo szczęśliwy. Pierwsza piątka? Super sprawa! Jeśli chodzi o nasze szanse, to wszystko będzie zależeć od atmosfery. Gdy będzie dobra, wiele może się zdarzyć. Naszym wielkim atutem będą też kibice. Z trenerem Katzurinem współpraca układa mi się dobrze. Nie ma co jednak zachwalać, czy się skarżyć. Trzeba po prostu ostro trenować - ocenia zawodnik Kotwicy.

Komentarze (0)