Zgorzelczanie w ostatnim czasie nie radzą sobie w potyczkach wyjazdowych, ale zupełnie inaczej prezentują się w domu. To niewątpliwie ich najmocniejsza strona. Dość powiedzieć, ze w tym sezonie triumfowali przed własną publicznością w ośmiu z dziewięciu starć.
Podopieczni Mathiasa Fischera dość łatwo zdołali odskoczyć swojemu przeciwnikowi. Już po kilku minutach PGE Turów narzucił własny styl i rozpoczął ucieczkę. W drugiej odsłonie gospodarze powiększali swoją przewagę, która w pewnym momencie wynosiła aż 17 punktów. Spora w tym zasługa Denis Ikowlewa. 30-letni koszykarz był bardzo skuteczny w tej części meczu.
King nie potrafił zatrzymać byłych wicemistrzów kraju, a na dodatek miał też problemy ze skutecznością. Nawet zmiennicy nie byli w stanie znacząco pomóc ekipie, która wpadła w poważne tarapaty. Dopiero po przerwie gracze Marka Łukomskiego zdołali nieco poprawić swoją sytuację, ale zwycięstwo PGE Turowa ani przez moment nie było zagrożone.
Kluczem do wygranej gospodarzy było dobre zbilansowanie w ofensywie. Aż sześciu koszykarzy zdobyło przynajmniej 10 punktów, a najlepiej spisali się wspomniany Ikowlew oraz Mateusz Kostrzewski. Obaj uzbierali po 14 "oczek". Natomiast najlepszym strzelcem przyjezdnych był Russell Robinson, autor 16 punktów.
PGE Turów Zgorzelec - King Szczecin 88:75 (26:16, 24:20, 16:18, 22:21)
PGE Turów: Michalak 14, Ikowlew 14, Kostrzewski 14, Nikolić 11, Archibeque 10, Jackson 10, Bochno 7, Gospodarek 6, Ryan 0.
King: Robinson 16, Kikowski 13, Dutkiewicz 11, Brown 9, Robbins 6, Nowakowski 4, Majcherek 3, Garbacz 3, Skibniewski 0, Sword 0.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje