Dorian Szyttenholm to zdecydowanie ulubieniec bydgoskiej publiczności, co nie zmienia się od lat. Nie ma bowiem drugiego takiego gracza jak on. Przede wszystkim jest bodajże najniższym w lidze graczem na pozycjach podkoszowych, co nadrabia walecznością i nieustępliwością. Przeciwko Spójni po raz kolejny pokazał się z tej właśnie strony.
- Cieszy zwycięstwo z takim zespołem. Spójnia w tabeli jest na trzecim miejscu, my z kolei na przedostatnim, tak więc jest to dla nas wielka rzecz. Możemy się w końcu cieszyć wygraną - powiedział po meczu wyraźnie szczęśliwy Szyttenholm. Wraz z kolegami zagrał naprawdę dobre spotkanie. Z przyjemnością obserwowało się jego grę, walkę na tablicach, zasłony, a nawet asysty.
- Zagraliśmy przede wszystkim z największą determinacją, jak do tej pory. Ja nie pamiętam już długo, żeby się tak rzucać na piłkę, każdy gdzieś tam wkładał te łapy. Była ta agresja, której często nam brakowało - podkreślił 33-letni zawodnik, dla którego był to jeden z najlepszych pojedynków w trwającym sezonie.
Sytuacja Enea Astorii Bydgoszcz w dalszym ciągu jest jednak nie do pozazdroszczenia. Zespół nadal znajduje się na przedostatnim miejscu w tabeli i o ile wygrana nad Spójnią powinna dać podopiecznym Jerzego Chudeusza przysłowiowego kopa, mogą oni żałować dwóch wcześniejszych porażek, gdyż zarówno Noteć, jak i SKK były drużynami w zasięgu bydgoszczan.
Mimo to Dorian Szyttenholm nie traci nadziei. - Mam nadzieję, że może teraz utrzymamy jakąś serię, żeby jednak uniknąć w jakiś sposób tych play-outów. Mam takie marzenie - zakończył mierzący 193 cm wzrostu podkoszowy Enea Astorii. A kolejnym rywalem jego drużyny będzie w 21. kolejce I ligi ekipa Kotwicy Kołobrzeg.
ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach