Nie najlepiej w ostatnim czasie wiedzie się zespołowi Rosy Radom, który w sobotę przegrał już trzecie spotkanie z rzędu. Tym razem podopieczni Wojciecha Kamińskiego musieli uznać wyższość BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski (61:82). Zwycięstwo gospodarzy ani przez moment nie było zagrożone.
Radomianie po siedemnastu rozegranych spotkaniach mają bilans 8:9 i zajmują dopiero 11. miejsce w ligowej tabeli. - Raz jest z górki, raz jest pod górkę. Było kilka grubych lat - teraz jest nieco gorzej, ale sezon jeszcze się nie zakończył. Warto o tym pamiętać. Zdajemy sobie sprawę, gdzie jesteśmy, co straciliśmy i przegraliśmy. Chcemy jeszcze uratować ten sezon - podkreśla szkoleniowiec Rosy.
Poprawie sytuacji nie służy fakt, że drużynę opuszczają właśnie Gary Bell i Jordan Callahan, gracze, którzy regularnie pojawiali się ostatnio w wyjściowym składzie. Przedstawiciele wicemistrza Polski, którzy zarobią sporą gotówkę za obu graczy, poszukują nowych koszykarzy na rynku.
- Rozglądamy się na rynku za nowymi koszykarzami. Myślę, że w najbliższych dniach można spodziewać się ruchów kadrowych - mówi Kamiński, który nie ukrywa, że liczy na to, że zawodnicy z drugiego planu pokażą swoje umiejętności.
- Drużyna dobrze wygląda. Wiadomo, że strata dwóch graczy z pierwszej piątki jest bolesna, ale stara prawda mówi: nieobecność jednego jest szansą dla drugiego. Zmiennik może w ten sposób udowodnić swoją przydatność, pokazać, że warto na niego stawiać. Jestem przekonany, że w najbliższych meczach takie osoby się wyłonią - zaznacza.
W środę Rosa Radom na wyjeździe zagra z liderem PLK, Polskim Cukrem Toruń.
ZOBACZ WIDEO Manchester United przegrywa, ale i tak jest w finale - zobacz skrót meczu z Hull [ZDJĘCIA ELEVEN]