Sporo dzieje się w ostatnich dniach w zespole Energi Czarnych Słupsk. Trzech zawodników (Justin Jackson, Jerel Blassingame i Jarosław Mokros) wypowiedziało umowy i rozstało się z drużyną. Poza tym stopniowo odkrywano fakty z przeszłości, które mają wpływ na obecną sytuację w klubie. Chodzi o działania generalnego menedżera, Marcina Sałaty.
Były już generalny menedżer w miniony poniedziałek zgłosił się do prokuratury. Opowiedział o całej procedurze. Klub na jego działaniach stracił około 200 tysięcy złotych, co stanowi około cztery procent rocznego budżetu.
Pomimo wielu zawirowań wokół Energi Czarnych Słupsk, klub poinformował 5 stycznia, że nie będzie to miało wpływu na realizację 3-letniego kontraktu z grupą Energa. Okazuje się, że przedstawiciele Czarnych Panter pospieszyli się.
Najnowsze informacje mówią o tym, że dalsza współpraca na linii grupa energetyczna - klub jest mocno zagrożona. O tym poniekąd świadczy także komunikat prasowy, który sponsor wydał na swojej stronie internetowej.
ZOBACZ WIDEO Śniadanie na Dakarze: czy leci z nami pilot? (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
- Jako sponsor tytularny klubu "Energa Czarni Słupsk", w związku ze złożeniem do Prokuratury Rejonowej w Słupsku zawiadomienia o popełnieniu wielowątkowego przestępstwa, Energa SA wszczęła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie - czytamy w oświadczeniu.
W ostatnim wywiadzie Andrzej Twardowski (prezes ECS) otwarcie przyznał, że jeśli Grupa Energa wycofałaby się z dalszej współpracy, to on zmuszony byłby zamknąć klub.
Sprawy w swoje ręce wzięli kibice, którzy nie chcą doprowadzić do upadku klubu. Słupscy fani postanowili zorganizować akcję skierowaną specjalnie do grupy Energa (o tym więcej tutaj).