W sobotę na Podkarpaciu doszło do starcia miejscowej Siarki z AZS-em Koszalin. Nie da się ukryć, że był to pojedynek z serii "za cztery punkty", ponieważ zespoły w tabeli dzieliło tylko jedno zwycięstwo.
Więcej zimnej krwi i opanowania zachowali koszalinianie, którzy pewnie zwyciężyli 90:69. Dla Akademików była to już trzecia wygrana na wyjeździe (bilans 3-4).
- Zawodnicy idealnie wywiązali się ze swoich zadań. Zagrali mądrze i agresywnie. Taki był nasz plan, by wybijać z rytmu drużynę z Tarnobrzega, która w swoich szeregach ma kilku strzelców. Oni czasami w pojedynkę potrafią zadecydować o losach spotkania - zauważa Piotr Ignatowicz.
Szkoleniowiec AZS-u podkreśla, że kluczem do sukcesów było szybkie przechodzenie z obrony do ataku. Koszalinianie z premedytacją wykorzystali fakt, że tarnobrzeżanie dysponują węższą rotacją. - Chcieliśmy wykorzystać fakt, że Siarka ma ograniczoną rotację. Apelowałem do zawodników, by szybko przechodzili z piłką na pole ataku. Kontrataki były kluczowe w tym spotkaniu - ocenia.
ZOBACZ WIDEO Jacek Czachor: To jakie miejsce zajmie Tomiczek nie ma znaczenia (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Ignatowicz mógł w tym meczu liczyć na swoich strzelców. Najlepszy mecz w sezonie rozegrał Jakub Zalewski, który zdobył 24 punkty, trafiając 6 z 9 rzutów z dystansu. 16 "oczek" dołożył Piotr Stelmach. - Bardzo dobrze wszedłem w ten mecz, bo zacząłem od dwóch celnych rzutów za trzy. Poczułem się dużo lepiej i pewniej - tłumaczy Zalewski.
To ważne zwycięstwo dla akademików, którzy odjechali Siarce, a nawet przeskoczyli Polfarmex Kutno i są w tym momencie na 15. miejscu w tabeli. Choć AZS i Siarka zażarcie walczą o utrzymanie w PLK, to Ignatowicz nie ukrywa, że darzy sympatią Zbigniewa Pyszniaka i życzy mu powodzenia.