W okresie letnim Artur Mielczarek zamienił AZS na Trefl Sopot. Doświadczony skrzydłowy po czterech latach współpracy rozstał się z koszalińskim klubem, choć prawdą jest, że koszykarz nadal chciał występować w barwach akademików.
Problemem był fakt, że nikt z klubu nie wyciągnął do niego ręki. Nie zaproponował nowej umowy. O tym mówił zawodnik w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Przez dziewięć miesięcy trwania całego sezonu klub z Koszalina ani razu nie zakomunikował mi o chęciach przedłużenia kontraktu. AZS nie wykonał żadnej inicjatywy. Nie było rozmów w stylu: "słuchaj Artur, nie wiemy, co będzie działo się w przyszłości, ale chcielibyśmy mieć ciebie w klubie. Przyjdź, porozmawiamy". Pierwsza rozmowa odbyła się dopiero kilka dni temu, kiedy byłem już mentalnie zdecydowany na Trefl Sopot - tłumaczył Mielczarek.
Zawodnik szybko stał się ważną postacią w Treflu Sopot. Nic w tym dziwnego, bo trener Zoran Martić bardzo chciał 32-letniego uniwersalnego skrzydłowego. To był jego pierwszy wybór wśród polskich koszykarzy. Mielczarek dostawał od niego sporo szans, odpłacając się dobrą grą. W pięciu z siedmiu meczów zanotował podwójną zdobycz punktową.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Kot i Kamil Stoch odskoczą czołówce PŚ? Rafał Kot zabrał głos
W listopadzie koszykarz musiał jednak poddać się drobnemu zabiegowi i wypadł ze składu na ponad miesiąc. Do gry wrócił w meczu z AZS-em Koszalin. Koszykarz na parkiecie spędził 12 minut. Nie zdobył w tym czasie punktów, a jego zespół wygrał 70:65.
AZS i kibice honorują Artura Mielczarka:
Tuż przed rozpoczęciem meczu klub z Koszalina, ale także przedstawiciele kibiców podziękowali Arturowi Mielczarkowi za cztery lata gry w barwach AZS-u. Zawodnik otrzymał pamiątkową tablicę z napisem "Dziękujemy", a także upominki ze strony fanów.
Mielczarek wystąpił w 132 meczach AZS-u Koszalin. Zdobył łącznie 644 punkty.