MKS ma za sobą kolejny znakomity występ we własnej hali. Tym razem ofiarą okazał się Trefl Sopot. Dąbrowianie wygrali aż 92:55 i... sami byli tym zaskoczeni. Wszyscy nastawiali się bowiem na wielki bój.
- Nastawialiśmy się na bardzo ciężki mecz. Wszystko nam jednak wychodziło. Wykonywaliśmy wszystkie założenia trenera i powiem szczerze, że trochę jesteśmy zaskoczeni - skomentował mecz Witalij Kowalenko.
Czy na tak efektowne zwycięstwo miały w jego opinii absencje w Treflu Artura Mielczarka i Marcina Stefańskiego? - Na pewno. Mielczarek to jeden z kluczowych zawodników tego zespołu, a Stefański jest bardzo doświadczonym graczem. Na pewno miało to wpływ na wynik - komentuje.
Kowalenko spędził na parkiecie 17 minut, a w tym czasie zaliczył 13 "oczek" (6/9 z gry) i 5 zbiórek. Dodać należy, że zawodnik nadal odczuwał jeszcze problemy z kontuzjowanym stawem skokowym. - Było już prawie w porządku. Ból odczuwałem, ale nie aż taki, żebym nie mógł biegać - dodał.
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Wszyscy kandydaci to dobrzy szkoleniowcy
Wygrana różnicą 37 punktów to raczej rzadko spotykany wynik. Najważniejsze jednak w opinii Kowalenki jest fakt, że na koncie MKS-u jest kolejny sukces. - Bardzo cieszy zwycięstwo. Bez różnicy czy odniesione różnicą 40 czy 2 punktów - oznajmił.
Teraz czas na wyjazd do Tarnobrzegu i konfrontacje z tamtejszą Siarką. Czy MKS w końcu zagra dobrze na wyjeździe i wygra pierwszy mecz w sezonie poza swoją halą? - Do trzech razy sztuka. Musimy się przełamać - zakończył z uśmiechem doświadczony gracz.