Brak Blassingame'a zaszkodził Stelmetowi? "Lewis zagrał kosmiczne zawody"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Jerel Blassingame
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Jerel Blassingame

"No Blass, no problem" - można byłoby pomyśleć po zwycięstwie Energi Czarnych Słupsk nad Stelmetem BC Zielona Góra (68:51). Mistrzów Polski swoją postawą zaskoczył Chavaughn Lewis, który otarł się o triple-double.

Brak Jerela Blassingame'a to wynik kary nałożonej przez sędziego dyscyplinarnego, Jakuba Kosowskiego, za scysję w meczu z PGE Turowem Zgorzelec z Mateuszem Kostrzewskim. Amerykanin sprowokowany przez polskiego skrzydłowego nie wytrzymał. Dał upust swoich emocji. Uderzył gracza PGE Turowa Zgorzelec.

Zdarzenie zostało w pełni zarejestrowane przez kamery Polsatu, co było podstawą do ukarania obu zawodników. Sędzia dyscyplinarny nałożył na Blassingame'a karę finansową w wysokości 2000 zł oraz karę dyskwalifikacji dotyczącą piątkowego spotkania. Klub ze Słupska nie podjął nawet próby odwołania. Zaakceptował taką decyzję.

Wydawało się, że brak amerykańskiego rozgrywającego mocno odbije się na postawie zespołu ze Słupska. Wszak Blassingame w tym sezonie przeciętnie zdobywa 16,3 punktu i notuje 7,5 asyst. Jest jedną z największych gwiazd PLK.

Brak 35-letniego zawodnika wprowadził jednak... sporo zamieszania w szeregi mistrza Polski. O tym wspomniał po meczu Artur Gronek.

ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Mecz z Serbią otworzył nam drogę do tytułu mistrza świata

- Nie do końca wiedzieliśmy, kto w ekipie Energi Czarnych Słupsk przejmie ciężar odpowiedzialności bycia liderem i zdobywania punktów. Jakbyśmy mieli taką wiedzę, to byśmy się zdecydowanie lepiej przygotowali. Niestety życie nas zweryfikowało - przyznał szkoleniowiec Stelmetu BC Zielona Góra.

Świetnie Blassingame'a zastąpił Chavaughn Lewis. Jego postawa zaskoczyła mistrzów Polski, którzy nieco go zlekceważyli. A może po prostu nie znali jego możliwości - dla Amerykanina był to dopiero trzeci mecz w PLK.

Doskonały mecz Chavaughna Lewisa:

- Często tak bywa, że jak lider zespołu nie zagra, to inni gracze są podwójnie zmotywowani. Chcą udowodnić, że są przydatni i mogą pełnić ważne role - dodał Przemysław Zamojski, reprezentant Polski.

Lewis otarł się o triple-double: 19 punktów, 11 asyst, 5 zbiórek. Grzegorz Surmacz nie mógł się nachwalić swojego kolegi z drużyny.

- Zagrał kosmiczne zagrania. Dawno czegoś takiego nie widziałem. Był wszędzie. Robił zamieszanie po obu stronach parkietu. Myślę, że swoją grą nakręcił cały zespół - zauważył.

Amerykanin grał z wielką energią i determinacją. Czasami Lewis aż za bardzo starał się dominować i popełniał proste błędy. W trakcie przerwy starał się go nieco uspokoić... Jerel Blassingame, który udzielił mu kilka wskazówek.

Trzeba oddać Lewisowi, że znakomicie rozwiązywał sytuacje pick&rollowe, po których dzielił się piłką ze swoimi kolegami. Z jego podań korzystał m.in. David Kravish - Amerykanin zdobył 17 punktów, trafiając 8 z 10 rzutów z gry.

- Lewis musiał zmagać się z dużą presją. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jest jedynym rozgrywającym w zespole. Świetnie wywiązał się ze swoich obowiązków. Duża liczba pick&rolli w jego wykonaniu? To nie jest science-fiction. Po to go ściągaliśmy go do drużyny. Wiedzieliśmy, że umie znakomicie rozwiązywać takie sytuacje - przyznał Roberts Stelmahers, szkoleniowiec słupskiego zespołu.

Po meczu świetną grę docenili kibice Czarnych Panter, którzy... nosili Lewisa na rękach. Nic dziwnego. Dawno w Gryfii nikt nie zagrał tak dobrych zawodów.

Źródło artykułu: