Kto górą w warszawskich derbach? Znicz Basket Pruszków podejmuje Legię Warszawa

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

W sobotę o 18 rozpocznie się mecz I ligi między Zniczem Basket Pruszków a Legią Warszawa. W tej rywalizacji nie brakuje podtekstów. Kluby łączy aglomeracja warszawska, koszykarze, kibice. Faworytem jest Legia, ale to za Zniczem przemawia statystyka.

Hale Legii i Znicza dzieli około 20 kilometrów, zmotoryzowani mogą, korzystając z drogi ekspresowej S8, pokonać ten dystans niezwykle szybko. Przez oba kluby przewinęli się ci sami zawodnicy, a w dodatku zbiory kibiców często się pokrywają. Szykuje się niezwykle emocjonujące widowisko.

Wspólna przeszłość...

Jeszcze kilkanaście lat temu rywalizacja warszawsko-pruszkowska była stałym elementem krajobrazu polskiej koszykówki, i to tej najwyższego szczebla. Co znamienne, zarówno na Obrońców Tobruku, jak i na Bohaterów Warszawy, krach nastąpił po sezonie 2002/03. Częściowo nawiązujący do tradycji MKS MOS Znicz Basket Pruszków już w 2005 r. dostał się na zaplecze ekstraklasy, jednak ani razu nie walczył realnie o awans do PLK.

Co innego Legia Warszawa - jej droga do I ligi była zdecydowanie bardziej wyboista, po drodze, w 2010 roku, nastąpił krach i zespół ponownie zaczynał od zera. Ale tak, jak kryzysy gospodarcze wymuszają konieczność przeprowadzenia bolesnych, ale opłacalnych w przyszłości reform, "Zieloni Kanonierzy" może właśnie dzięki temu, przed dwoma laty awansowali do I ligi. A w zeszłym sezonie od awansu do Ekstraklasy dzielił ich zaledwie jeden mecz...

W tym sezonie legioniści ponownie za cel obrali sobie powrót do Ekstraklasy, ale jak do tej pory spisuje się jednak poniżej oczekiwań. Z bilansem 6 zwycięstw i 4 porażek zespół plasuje się na 5. miejscu w ligowej tabeli. Koszykarzom Legii  zdarzały się niemałe wpadki, jak choćby porażka aż siedemnastoma punktami ze Spójnią Stargard przed własną widownią.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz: Grupa jest trudna i nic samo się nie wygra

- Jeśli zagrają równo, zespołowo, będzie nam bardzo ciężko pokonać Legię. Mam ogromny szacunek dla tej drużyny, trener Bakun wykonał świetną pracę z zespołem. Mimo tych porażek uważam, że nasi sobotni rywale do końca będą się liczyli w walce o mistrzostwo ligi - mówił Marek Zapałowski, trener Znicza Basket Pruszków.

Jego podopieczni będą niewątpliwie przystępować do rywalizacji z pozycji underdoga. Znacznie odmłodzony zespół Znicza w tym sezonie nie może raczej liczyć na powtórzenie świetnego wyniku z poprzednich rozgrywek, kiedy po fazie zasadniczej zajął 4. miejsce. Nie w sytuacji, w której latem drużynę opuścili niemal wszyscy podstawowi zawodnicy, a na ich miejsce przyszli koszykarze niekiedy bez doświadczenia pierwszoligowego.

Choć podopieczni Marka Zapałowskiego do tej pory odnieśli aż 7 porażek, niekiedy potrafili pozytywnie zaskoczyć. Choćby minionej środy, kiedy pokonali na wyjeździe Astorię Bydgoszcz aż 105:56.

- Nastroje w naszym zespole są bojowe, znamy siłę przeciwnika, jesteśmy świadomi, z kim gramy. Legia to bardzo mocna drużyna. Spodziewamy się mocnej obrony, występuje tam wielu zawodników doświadczonych, którzy wiedzą, jak się gra w koszykówkę, potrafią bezlitośnie wykorzystywać moment słabości przeciwników - twierdził trener Znicza - To bardzo wyrównana ekipa. Trener Bakun może właściwie wystawić dwie równorzędne piątki. Mają wiele atutów, dobrze grają na obwodzie, z dużą konsekwencją - dodawał Zapałowski.

Znicz do spotkania przystąpi w niemal pełnym składzie, bez Mateusza Szweda, który w poniedziałek ma przejść zabieg łąkotki. Z problemami zmagają się Robert Cetnar i Damian Tokarski. Cetnar w sobotę zagra w masce z racji swoich niedawnych problemów z nosem. Damian Tokarski, kapitan zespołu z Pruszkowa, w ostatnim czasie cierpiał na bóle pachwiny.

...i teraźniejszość

W obu zespołach nie brakuje zawodników, którzy niegdyś występowali po przeciwnej stronie barykady. Do Legii ze Znicza trafili Michał Aleksandrowicz, Grzegorz Malewski oraz Adam Linowski. Odwrotną drogę przeszli Damian Cechniak, Bartłomiej Ornoch i Andrzej Paszkiewicz. "Czarny Endrju", niegdyś podstawowy zawodnik Legii, do Znicza Basket Pruszków trafił ledwie przed kilkoma dniami.

- Na zawsze pozostanie w mojej pamięci czas, kiedy grałem w Legii. Nie ukrywam, że na mecze z moim dawnym zespołem jestem potrójnie zmotywowany. Bardzo mi zależy, aby w sobotę dwa punkty pozostały w Pruszkowie - opowiedział Damian Cechniak, występujący w Legii w latach 2012-15 - Utrzymuję kontakt z zawodnikami, którzy tam dalej występują. Skład się znacząco zmienił w porównaniu do tego, w którym jeszcze ja grałem: pozostali tylko Marcel Wilczek, Łukasz Wilczek, Michał Aleksandrowicz i Grzesiek Malewski. Mimo to dobrze znamy ich graczy, rozgrywaliśmy z Legią sparingi przed obecnym sezonem - dopowiedział środkowy ekipy z Pruszkowa.

Znicz swej szansy może upatrywać w atucie własnej hali. Od awansu Legii do I ligi w 2014 r., warszawiacy ani razu nie zwyciężyli w Pruszkowie. 2 października 2014, po niezwykle dramatycznej końcówce, Znicz pokonał "Zielonych Kanonierów" 72:69. A rok później, 21 października 2015, pruszkowianie zwyciężyli aż 71:56.

W sobotę na trybunach hali przy ul. Bohaterów Warszawy 4 zasiądzie zapewne więcej kibiców niż zwykle. Można się spodziewać pokaźnej delegacji fanów "Zielonych Kanonierów". Nie tylko z Warszawy, ale również z okolicznych miejscowości. W końcu w samym Pruszkowie można ich spotkać bez trudu. Poza tym, zbiorowości kibiców Legii i Znicza, zazwyczaj się pokrywają.

Spotkanie rozpocznie się o godzinie 18. Wstęp wolny.

Komentarze (0)