Maciej Bojanowski: Mamy nadzieję, że teraz maszyna ruszy

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Ogromny kamień spadł z serca zawodnikom i trenerom ACK UTH Rosy Radom po niedzielnym, wygranym 78:72 meczu z AZS-em AGH Kraków. - Teraz będzie tylko lepiej - powiedział po ostatniej syrenie najlepszy strzelec gospodarzy, Maciej Bojanowski.

W niedzielny wieczór ACK UTH Rosa odniosła upragnione, pierwsze zwycięstwo w sezonie 2016/2017 pierwszej ligi. Pokonała w Hali Sportowej Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego AZS AGH Kraków 78:72.

- Byliśmy bardzo mocno zdeterminowani na ten mecz. Wiedzieliśmy, że mamy bilans 0-6. Mieliśmy nóż na gardle - przyznał po ostatniej syrenie Maciej Bojanowski. Choć w trzeciej kwarcie gospodarze uzyskali kilkunastopunktową przewagę, losy spotkania ważyły się do ostatniej sekundy.

W drugiej połowie czwartej części, dzięki trzem rzutom z dystansu, przyjezdni doprowadzili do remisu. W decydujących momentach ich doświadczenie nie okazało się jednak kluczowe. - Determinacją, charakterem pokazaliśmy, że można wygrać u siebie. Bardzo się cieszymy i mamy nadzieję, że ta maszyna ruszy po tym spotkaniu i będzie tylko lepiej - podkreślił 20-latek.

Do niedzielnego pojedynku obwodowy przystąpił po sobotnim, wygranym 68:64 meczu Polskiej Ligi Koszykówki z Siarką Tarnobrzeg. Zanotował w nim prawie 12 minut. W tym czasie zdobył trzy punkty i miał tyle samo zbiórek. - Bardzo cieszę się z tego, że dostaję szanse w ekstraklasie. Jestem zadowolony z każdej minuty, nawet gdybym wyszedł na trzydzieści sekund - zaznaczył.

ZOBACZ WIDEO Ronaldo zmarnował rzut karny, ale ustrzelił hat-trick! Real zbił Deportivo. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

W niedzielę wydatnie pomógł kolegom z zespołu rezerw, będąc najlepszym strzelcem UTH Rosy. Zapisał na swoim koncie 22 "oczka". Kilka razy zakończył akcje swojej ekipy w efektowny sposób. Trafiał również z dystansu, wykorzystując dwie z trzech prób. Ponadto zebrał cztery piłki. Na boisku przebywał ponad 28 minut.

- Wiem, że z Filipem Zegzułą i Damianem Jeszke jesteśmy tutaj potrzebni - powiedział. Nie odczuwał jednak zmęczenia wynikającego z rozgrywanego dzień wcześniej pojedynku. - Musiałem wykrzesać z siebie wszystko. Nie byłem bardzo zmęczony, mieliśmy dobrą odnowę po spotkaniu. W niedzielę i tuż przed meczem pracowaliśmy także z trenerem Packiem nad rozciąganiem - poinformował Bojanowski.

Komentarze (0)