4. kolejka Basket Ligi Kobiet mogła przejść do historii, gdyż dwie koszykarki otarły się o triple double. Takie wydarzenie w żeńskiej koszykówce jest bardzo rzadko spotykane, a dwa takie w ciągu zaledwie jednej serii gier się jeszcze nie przytrafiły nigdy.
Blisko takich osiągnięć były dwie rozgrywające: Magdalena Koperwas i Julie McBride. Obie rywalizowały ze sobą w jednym meczu. Pierwszej do potrójnej zdobyczy zabrakło punktów, drugiej zbiórek.
Która z nich znalazła się w najlepszej piątce 4. kolejki BLK? Kto jeszcze zasłużył na indywidualne wyróżnienie? Zobacz nasze wybory.
Piątkę kolejki tworzymy zgodnie z obowiązującymi regułami w Basket Lidze Kobiet. Muszą w niej zatem znaleźć się dwie koszykarki miejscowe.[nextpage]
Bez wątpienia doświadczona McBride jest skarbem dla toruńskiej Energi. Gdy jest ona na parkiecie gra Katarzynek wygląda zdecydowanie lepiej co było widać podczas spotkania w Siedlcach.
Tam Katarzynki prowadziły wysoko, by dać się dojść i w końcu stracić prowadzenie. Wtedy sprawy w swoje ręce wzięła McBride, a Energa mogła cieszyć się z trzeciego sukcesu w sezonie.
Na koncie Amerykanki z polskim paszportem pojawiły się 23 punkty (9/17 z gry i 4/5 z linii rzutów wolnych). Do tego liderka Energi zaliczyła 11 asyst, 8 zbiórek, 2 przechwyty i popełniła również dwie straty. Bez dwóch zdań to właśnie McBride ma największy wpływ na grę Katarzynek.[nextpage]
Meighan Simmons (Wisła Can-Pack Kraków)
Amerykańska rzucająca nie potrzebowała za dużo czasu, żeby stać się jedną z głównych postaci Wisły Can-Pack Kraków. O ile mecz inauguracyjny nie był rewelacyjny, o tyle jej udział w wygranych meczach ze Ślęzą Wrocław i Basketem 90 Gdynia jest ogromny.
W środę mistrzynie Polski na pewno nie zdołałyby ograć rywalek z Trójmiasta, gdyby nie Simmons. Rzucająca zza oceanu grała aktywnie, brała ciężar gry na siebie i trafiała bardzo ważne rzuty w decydującej czwartej kwarcie.
Na parkiecie spędziła 33 minuty, a w tym czasie uzbierała 22 punkty (trafiając m.in. czterokrotnie zza łuku), 6 zbiórek, 3 asysty, przechwyt i stratę. [nextpage]
Stephanie Talbot (InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp.)
Gorzowianki w ostatnich dniach przeszły szybką drogę z piekła do nieba. Po wpadce w Ostrowie Wielkopolskim, w środę we własnej hali - jako pierwsze w sezonie - pokonały CCC Polkowice. Akademiczki w spotkaniu walki wygrały 61:49.
Sukcesu nie byłoby, gdyby nie doskonała gra australijskiej skrzydłowej. Talbot po raz kolejny pokazała swoją wszechstronność prowadząc InvestInTheWest AZS AJP do bezcennego sukcesu.
Na koncie Australijki znalazło się w środę 15 punktów (można się przyczepić trochę do skuteczności - 7/21 z gry), 12 zbiórek, 7 asyst, 3 przechwyty, blok i strata.[nextpage]
Courtney Hurt (InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp.)
Kolejną zawodniczką, która mocno dała się we znaki Pomarańczowym była amerykańska podkoszowa. Ta parkietu nie opuściła nawet na sekundę, a każda z tych spędzonych na nim była niezwykle efektywna dla teamu z Gorzowa Wielkopolskiego.
Defensywa CCC nie była w stanie znaleźć odpowiedzi na grę Hurt, która co chwilę wyprowadzała zabójcze ciosy w ich stronę.
Silna skrzydłowa Akademiczek w słupkach statystycznych zapisała 21 punktów, przy znakomitej skuteczności - 9/11 z gry i 3/3 z linii rzutów wolnych. Do tego dołożyła 8 zbiórek, 4 przechwyty, 2 bloki, asystę i popełniła 3 straty.
ZOBACZ WIDEO Andrzej Rusko: Wrócimy na najnowocześniejszy stadion żużlowy na świecie
[nextpage]
Ewelina Kobryn (Wisła Can-Pack Kraków)
Doświadczona polska środkowa miejsce w najlepszej piątce ma niemal zarezerwowane co kolejkę, ale nie może być inaczej. Ewelina Kobryn gra po prostu doskonale. W środę przeciwko rywalkom z Gdyni wykręciła EVAL na poziomie 41 (!) i niech to będzie krótkim podsumowaniem jej gry.
Liczby "Ewki" ze środy? 27 punktów (12/17 z gry i 3/3 z linii rzutów wolnych), 9 zbiórek (w tym cztery w ataku), 4 asysty, 4 bloki i tyle samo przechwytów. Gdynianki nie miały żadnej odpowiedzi na Kobryn. Żadnej.
To właśnie Kobryn, wspólnie z Simmons, przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść Wisły Can-Pack, która czwartą kwartę meczu z Basketem 90 Gdynia rozpoczynała z dziesięciopunktowym deficytem.