Czy w Gdyni należy już bić na alarm? "Gramy zbyt zachowawczo"

PAP / Adam Warżawa
PAP / Adam Warżawa

Asseco Gdynia od dwóch porażek rozpoczęło sezon 2016/2017 w PLK. W poniedziałek podopieczni Przemysława Frasunkiewicza dość niespodziewanie przegrali z Miastem Szkła Krosno 70:83.

Nie tak początek sezonu nowego sezonu w PLK wyobrażali sobie kibice Asseco Gdynia. Ich ulubieńcy w dwóch pierwszych meczach musieli uznać wyższość MKS-u Dąbrowa Górnicza i Miasta Szkła Krosno. O ile porażkę na inaugurację była do przewidzenia, to raczej mało kto zakładał przegraną z beniaminkiem TBL.

Kluczowa dla losów spotkania okazała się pierwsza kwarta. Krośnianie nie mieli żadnych kompleksów względem drużyny, która od wielu lat występuje w rozgrywkach PLK. Patryk Pełka i Filip Małgorzaciak zdobyli pierwsze 10 punktów. Później dołożyli się kolejni i krośnianie już po pierwszej kwarcie mieli 13 oczek więcej od rywali. Przemysław Frasunkiewicz nie ukrywa, że premierowe odsłony są dużym problemem jego zespołu.

- Gramy zbyt zachowawczo, oszczędzamy siły na drugą połową. Nie umiem tego zrozumieć. Po raz kolejny przegraliśmy spotkanie na samym początku. Musimy to szybko poprawić i prezentować agresywną koszykówkę od pierwszych minut. Wtedy może nam to przynieść oczekiwane efekty - tłumaczy opiekun Asseco Gdynia.

Po przerwie do odrabiania strat rzucili się gospodarze. Zbliżyli się na pięć punktów do Miasta Szkła. Później krośnianie obudzili się z letargu. Duża w tym zasługa Kareema Maddoxa, który zaczął punktować pod koniec trzeciej kwarty, lecz zdołał zgromadzić aż 18 punktów.

ZOBACZ WIDEO Malarz: boli mnie liczba wpuszczonych goli

Frasunkiewicz dysponuje bardzo młodym składem. Czy w przypadku porażki przed własną publicznością można mówić o sparaliżowaniu? Szkoleniowiec Asseco w swojej analizie idzie nieco dalej i wskazuje słabe punkty swojej drużyny. Dość tajemniczo mówi o kwestiach pozasportowych, które miały wpływ na postawę zawodników.

- Sparaliżowani i zdenerwowani? Jeżeli ktoś ma z tym problem, to może po prostu nie nadaje się do tego sportu. Są gorsze dni pod względem rzutowym, ale nie może być tak, że zawodnik, trenując dziennie po pięć godzin, wchodzi na boisko i po dwóch minutach nie ma sił. Coś jest nie tak. I nie są to aspekty sportowe - tłumaczy Przemysław Frasunkiewicz.

W następnych kolejkach gdynianie zmierzą się z Energą Czarnymi Słupsk i Polfarmexem Kutno.

Źródło artykułu: