Do najstarszego miasta w Polsce przyjechał, następny po MOSiR Krosno, lider pierwszej ligi koszykarzy. Taką właśnie pozycję w tabeli przed meczem zajmowała Polonia 2011 Warszawa. Młody stołeczny zespół gra bez respektu dla starszych rywali i odnosi zwycięstwo za zwycięstwem. Jednak każda seria ma swój koniec, tak także i warszawianie odnieśli porażkę w derbowym starciu ze Zniczem. Z kolei gospodarze pojedynku podchodzili do niego podbudowani cennym zwycięstwem nad Łódzkim Klubem Sportowym, wywalczonym w dramatycznych okolicznościach.
Pierwsze minuty starcia wskazywały dokładnie pokazywały kto walczy o najwyższe lokaty, a kto tylko broni się przed spadkiem. Szybkie i skuteczne ataki gości znajdowały drogę do kosza, a w wypadkach, kiedy rzuty były niecelne goście doskonale odnajdywali się pod tablicą AZS. Przebudzenie "Akademików" nastąpiło po trzech minutach gry. Celny rzut Sławomira Buczyniaka zza linii 6.25m. dał sygnał do odrabiania strat przez miejscowych. Kolejna akcja tego zawodnika wyprowadziła ekipę z najstarszego miasta w Polsce na prowadzenie. Skuteczna gra w obronie i częściowe powstrzymanie graczy "Czarnych Koszul" pozwalało prowadzić otwartą grę, która utrzymywała AZS na prowadzeniu. Decydującą o wyniku pierwszej kwarty akcję przeprowadzili wprowadzeni z ławki rezerwowych Michał Krajewski i Przemysław Malona. Kaliski rozgrywający idealnie podał między piłkę między gąszczem rywali, a podkoszowy bez problemu trafił z najbliższej odległości, ustanawiając wynik odsłony na 18:17 na korzyść gospodarzy.
Chwila odpoczynku między kwartami lepiej zadziałała na przyjezdnych, którzy w pierwszych akcjach niwelowali prowadzenie i uzyskali dwupunktową przewagę. Jednak po chwili Michał Krajewski zdołał dwukrotnie trafić z dystansu i obie drużyny dzieliły już cztery "oczka" (26:22). Radość kibiców w hali Arena nie trwała długo. Dobra dyspozycja rzutowa gości szybko "odwróciła" wynik meczu. Na parkiecie trwała wyrównana walka. Żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na kilka punktów. Przyszła jednak ta chwila, która wstrząsnęła gospodarzami. Agresywna obrona w szeregach przyjezdnych wreszcie poskutkowała. Dwa łatwe przechwyty pozwoliły kontrolować grę. Po chwili kolejną "trójkę" rzucił Piotr Pamuła i na tablicy świetlnej widniał wynik 29:39. AZS nie potrafił otrząsnąć się po skutecznej serii i nie zdołał odrobić chociaż jej części i na przerwę podopieczni Marka Białoskórskiego schodzili przegrywając 31:41.
Wyraźnie niezadowoleni z przebiegu końcówki kaliszanie od samego początku trzeciej części meczu ruszyli do odrabiania strat. Po punktach Bartłomieja Józefowicza, Łukasza Olejnika i Roberta Morkowskiego z przewagi gości pozostały już tylko cztery punkty. Ostatni z tej trójki pracował na boisku najciężej w ataku i obronie, zdobywając dla swojej drużyny najwięcej punktów. Po stronie rywali taką rolę pełnił Dardan Berisha. Młody gracz nękał AZS swoimi rzutami z dystansu, które często znajdywały drogę do kosza. Trzecia "ćwiartka" również należała do niego. Przez blisko pół kwarty punktował sam dla swojego zespołu, co pomogło ponownie wyjść na wysokie prowadzenie Polonii. Ambitni gospodarze nie zamierzali się poddawać. Walka do końca pozwoliła nadrabiać "oczka". Po kolejnej udanej akcji Roberta Morkowskiego na tablicy było już tylko 56:62, ale czas gry się skończył.
Kaliscy kibice liczyli, że dobra gra, którą ich ulubieńcy pokazali w końcówce poprzedniej kwarty będzie trwać dalej i doczekają się sprawienie sensacji, jaką niewątpliwie było by pokonanie lidera zaplecza ekstraklasy. Pierwsza akcja znów była autorstwa Roberta Morkowskiego, który dopisał kolejne trzy punkty do swojego dorobku, ale im dalej toczyła się ostatnia część spotkania, tym gra AZS wyglądała gorzej. Przede wszystkim brakowało skuteczności i pomysłu na grę, a to bezlitośnie wykorzystali warszawianie. Każdy moment zawahania w obronie od razu kończył się celnym trafieniem dla gości. Swój dobry okres gry wykorzystał doświadczony Leszek Karwowski, który trafiał z każdej pozycji. Brak sił i wiary w sukces w końcówce był wodą na młyn dla rozpędzonych przyjezdnych. W końcówce kaliszanie nie wracali już nawet na swoją połowę przyglądając się tylko efektownym wsadom Polonii.
Końcowy wynik to 74:95 na korzyść warszawian, ale nie do końca oddaje to co działo się na parkiecie. Owszem Polonia była lepsza, ale AZS stawiał twarde warunki, dopóki starczyło im sił. Na wyróżnienie po stronie gospodarzy zasłużył Robert Morkowski, który rzucił 17 punktów i walczył na boisku o każdą piłkę. Po stronie przyjezdnych na pewno nie zawiódł Dardan Berisha, który potrafił wziąć na siebie ciężar gry i trafić, szczególnie z dystansu, w trudnych momentach. Po porażce szansa bezpiecznego utrzymania jest już niemożliwa i kaliszanie mogą myśleć o fazie play-out. Z kolei "Czarne Koszule" pozostały na fotelu lidera, ale do ostatniej kolejki rundy zasadniczej będą musieli walczyć o zachowanie pozycji.
AZS PWSZ OSRiR Kalisz - Polonia 2011 Warszawa 74:95 (18:17, 13:24, 25:21, 18:33)
AZS: Morkowski 17, Józefowicz 13, Olejnik 9, Poźniak 8, Krajewski 7, Buczyniak 7, Warawko 7, Kalinowski 4, Malona 2
Polonia 2011: D.Berisha 24, L.Karwowski 14, Śnieg 13, Pamuła 12, Nowakowski 12, Jankowski 8, Kolowca 6, Mokros 3, Bartosz 3