Filip Dylewicz trzy ostatnie sezony spędził w zespole ze Zgorzelca, z którym zdobył mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski. W minionych rozgrywkach drużyna zajęła dziewiąte miejsce, ale popularny "Dylu" był jedną z najważniejszych opcji w układance Piotra Ignatowicza.
Zawodnik po zakończeniu rozgrywek zapowiedział, że chce wrócić w rodzinne strony. Dylewicz dał do zrozumienia, że bardzo chętnie zagrałby ponownie w Treflu Sopot, klubie, w którym święcił największe triumfy w swojej karierze. Działacze wypowiadali się o zawodniku z szacunkiem, ale wszystko wskazuje na to, że do współpracy nie dojdzie.
Za to władze Energi Czarnych Słupsk oficjalnie zakomunikowały, że wyrażają chęć zakontraktowania 36-letniego podkoszowego. Zawodnik już kilkakrotnie spotkał się z Andrzejem Twardowskim, ale nadal obie strony nie nawiązały porozumienia.
- Cały czas jestem w kontakcie z prezesem, ale kontaktu na razie nie podpisaliśmy, co oznacza, że dalej jestem wolnym zawodnikiem - mówi nam Dylewicz.
Gdzie w takim razie może zagrać 36-letni koszykarz? Opcją jest chociażby Polski Cukier Toruń, który ostatnio rozstał się z Michałem Michalakiem i poszukuje polskiego zawodnika, który uzupełniłby skład. Pozycja silnego skrzydłowego w klubie z grodu Kopernika w tym momencie nie jest obsadzona.
- Spokojnie czekam na oferty ze strony klubów i rozwój sytuacji - zaznacza Dylewicz, który z dorobkiem 5266 punktów zajmuje 41. miejsce w tabeli najlepiej punktujących zawodników w historii Polskiej Ligi Koszykówki (dane za: Puls Basketu).
Filip Dylewicz wyprzedził Z.Pyszniaka na liście najlepiej punktujących zawodników „Wszechczasów” #tblpl i z dorobkiem 5266 pkt zajmuje 41msc
— Puls Basketu (@puls_basketu) 12 lipca 2016