Droga do sukcesu Miasta Szkła Krosno

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Miasto Szkła Krosno w środę zapewniło sobie historyczny awans do Tauron Basket Ligi. Jak przebiegała droga do sukcesy ekipy z Podkarpacia?

W tym artykule dowiesz się o:

Krośnieński Klub Koszykówki "MOSiR" Krosno, oficjalnie powstał 25 czerwca 2004 roku. Początki basketu w tym mieście sięgają jednak lat 60 XX wieku. W sezonie 1962/1963 krośnieńska drużyna występowała w lidze okręgowej zajmując w niej 5 miejsce. Reaktywacja basketu w tym mieście nastąpiła w 2000 roku. Główny trzon drużyny stanowili zawodnicy młodzi, wywodzący się ze szkół średnich oraz studenci P.W.S.Z w Krośnie. Trenerem drużyny został Tomasz Nowakowski a kapitanem Tomasz Fafuła.

Przełomowy był dla klubu wspomniany na początku rok 2004. Powołanie KKK MOSiR Krosno było konieczne ze względu na historyczny awans koszykarzy do II ligi. Wymuszały to przepisy rozgrywek.

Droga zespołu z Krosna do sukcesu nie była usłana różami. Problemy pojawiły się między innymi w sezonie 2009/2010, w którym MOSiR musiał pożegnać się z I ligą. Na Podkarpaciu wyciągnięto jednak właściwe wnioski po bolesnym upadki i szybko wdrożono plan naprawczy. Po kilku latach przerwy, ponownie trenerem Krośnian został Ryszard Żmuda. Na efekty nie musieliśmy długo czekać. Po kilkunastu miesiącach, MOSiR pojawił się wśród zespołów I ligi.

ZOBACZ WIDEO Anita Włodarczyk: Liczę, że w Rio będzie jeszcze lepiej (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Bardzo ważną datą dla klubu z Krosna był październik 2011 roku. Trenerem zespołu został wówczas charyzmatyczny Dusan Radović, który wprowadził do klubu nową jakość. Oczywiście praca serbskiego szkoleniowca miała swoje wady i zalety. Radović popadł w konflikt z kilkoma zawodnikami, którzy nie zgadzali się z jego metodami pracy. W tym okresie z klubem musiał pożegnać się Piotr Pluta, który był ikoną klubu z Podkarpacia.

Dusan Radović był szkoleniowcem MOSiRu Krosno
Dusan Radović był szkoleniowcem MOSiRu Krosno

Trenera broniły jednak wyniki. Od sezonu 2012/2013 krośnieńska drużyna dołączyła do czołówki ligi, w której utrzymała się aż do tej pory. To właśnie w tych rozgrywkach ekipa z Podkarpacia dotarła aż do finału I ligi, w którym musiała uznać wyższość faworyzowanego Śląska Wrocław. Postawa zespołu z Krosna była jednak godna naśladowania. Warto zaznaczyć również, iż w tym czasie głównym rozgrywającym MOSiRu był Kamil Łączyński, którego transfer był prawdziwym hitem.
 
Kilka miesięcy później miejsce Kamila Łączyńskiego zajął Grzegorz Grochowski, który przyszedł z MKS-u Dąbrowa Górnicza. Co ciekawe, obaj panowie spotkali się kilka lat później w Kutnie, występując w miejscowym Polfarmexie.

Od sezonu 2013/2014 celem ekipy z Podkarpacia był niezmiennie awans do Tauron Basket Ligi. Za każdym razem jednak drużynie brakowało przysłowiowej "kropki nad i". Najpierw w półfinale drużyna z Krosna nie sprostała Polfarmexowi Kutno, a kilkanaście miesięcy później lepszy okazał się rywal zza miedzy PTG Sokół Łańcut, w którym kluczowe role odgrywali... Szymon Rduch oraz Dawid Bręk. Kibice w tamtych latach musieli zadowolić się brązowymi medalami. Do pełni szczęścia włodarzom i fanom z Krosna brakowało jednak złotego krążka, który w obecnych rozgrywkach był absolutnym priorytetem. [nextpage]
Włodarze Miasta Szkła wyciągnęli właściwe wnioski z poprzednich porażek. Przed obecnym sezonem trener Michał Baran zbudował świetny zespół pod względem umiejętności oraz przede wszystkim charakterologicznym.

- Dla mnie wynik na koniec sezonu w dużej mierze decyduje się już przy budowaniu składu, dlatego największą pracę wykonaliśmy przed rozgrywkami. Głównie patrzyliśmy na charaktery zawodników tak, aby atmosfera w zespole była bardzo dobra. Jestem trenerem, który na tym elemencie próbuje oprzeć całą resztę przygotowań. Oczywiście nie bez znaczenia były umiejętności tych graczy. To wszystko musi być połączone, nie wystarczy mieć indywidualności w zespole. To musi być prawdziwa drużyna. Wydaje mi się, że właśnie taki zespół powstał w Krośnie - mówił w październiku trener z Krosna.

Michał Baran nie rzucał słów na wiatr. Maszyna z Podkarpacia była w rundzie zasadniczej znakomicie naoliwiona, przegrywając tylko jeden mecz! Ćwierćfinał oraz półfinał Miasto Szkła również przeszło jak burza. W pokonanym polu krośnianie zostawili Doral Nysę Kłodzko oraz GKS Tychy, który nie miał argumentów, aby przeciwstawić się faworytowi I ligi.

W drużynie z Krosna występuje wielu zawodników, którzy mieli coś do udowodnienia. Mowa tutaj przede wszystkim o Jakubie Dłuskim czy Szymonie Rduchu, którzy nie zdołali w dłuższej perspektywie przebić się w Polfarmexie Kutno. Nękany przez kontuzje był Dawid Bręk, który kilka lat temu uchodził za wielki talent polskiej koszykówki. Jego rozwój zahamowały jednak wspomniane urazy, które nie pozwoliły "Breniowi" rozwinąć skrzydeł. Od kilkunastu miesięcy Dawid jest jednak w pełni zdrowy i udowadnia, iż potrafi być świetnym playmekerem.

- Od momentu kiedy opuściłem Kotwicę Kołobrzeg, to moim celem był powrót do ekstraklasy. Miałem swoje problemy zdrowotne, ale mam nadzieję, że wszystko jest już za mną. Awans jest spełnieniem mojego marzenia - przyznaje Dawid Bręk.

Na osobny rozdział zasługuje z pewnością kapitan Dariusz Oczkowicz. 34-letni zawodnik od 12 lat reprezentuje barwy krośnieńskiego klubu. Nie wszyscy kibice wiedzą jednak jaką determinacją wykazuje się ikona MOSiRu. Oczkowicz nie dość, że nieprzerwanie łączy koszykówkę z obowiązkami zawodowymi, to na dodatek codziennie dojeżdża po 100 km z Gorlic. Trudno znaleźć drugiego zawodnika, który tak znakomicie potrafi połączyć obie funkcje. To właśnie jemu większość graczy Miasta Szkła zadedykowała upragniony awans do TBL.

- Myślę, że jest to dla mnie ostatni dzwonek. Jeżeli mam zagrać w ekstraklasie to w przyszłym roku i oczywiście w barwach zespołu z Krosna, innego scenariusza nie widzę. Na razie wszystko układa się po naszej myśli i mam nadzieję, że ten cel osiągniemy w tym sezonie. Wiele czasu już mi nie zostało na pokazanie się w TBL i bardzo chciałbym tam zagrać - mówił w trakcie rozgrywek Oczkowicz. Jego marzenie w końcu zostało spełnione.

Skupmy się teraz na wielkim finale I ligi. Przeciwnikiem Miasta Szkła Krosno była Legia Warszawa, która również nie kryła mocarstwowych planów. Przypomnijmy, iż celem ekipy ze stolicy był na 100-lecie klubu powrót po 13 latach do ekstraklasy. O ile w rundzie zasadniczej drużyna z Warszawy nie prezentowała się na miarę oczekiwań, to jednak w najważniejszych meczach sezonu, Legia mówiąc kolokwialnie "odpaliła".[nextpage]
Starcie gigantów w wielkim finale zapowiadało się wyśmienicie. Nikt nie przypuszczał jednak, iż kibice na zapleczu Tauron Basket Ligi będą świadkami aż takich emocji. Co ciekawe, po trzech spotkaniach bliżej awansu była drużyna Piotra Bakuna, która miała już Miasto Szkła w narożniku. Ekipa z Warszawy nie dość, że prowadziła 2:1, to kolejny mecz rozgrywała na własnej hali, w której czuła się jak ryba w wodzie. Kibice koszykarskiej Legii już oczami wyobraźni widzieli swój ukochany zespół w ekstraklasie.

Drużyna z Krosna zareagowała najlepiej jak mogła. Z nożem na gardle podopieczni Michała Barana zagrali znakomity basket, deklasując Legię Warszawa. - Sobotni mecz był katastrofą w naszym wykonaniu. Musielibyśmy być ludźmi bez ambicji, aby nie pojawiła się u nas sportowa złość po tej porażce - przyznał środkowy Jakub Dłuski. - Myślę, że wszyscy mieliśmy coś do udowodnienia i cieszę się, że potrafiliśmy podnieść się po takim ciosie! Cały zespół zagrał kapitalnie, każdy dał z siebie wszystko. To był naprawdę dobry mecz - dodał zawodnik.

O losach awansu miał zadecydować piąty mecz finału, który odbył się na Podkarpaciu. Kibice Miasta Szkła stworzyli fantastyczną atmosferę na trybunach, która poprowadziła zespół z Podkarpacia do złotego medalu. W decydującym meczu świetnie zagrał między innymi Filip Małgorzaciak, który udowodnił, iż ma ponad przeciętne umiejętności.

W Krośnie zapanowała wielka euforia. Kibice wraz z zawodnikami świętowali awans do długich godzin nocnych. Trener Michał Baran dał graczem kilka dni wolnego, aby ci mogli zregenerować się po trudach sezonu.

Wielkie słowa uznania należą się wspomnianemu szkoleniowcowi Miasta Szkła, który umiejętnie poukładał wszystkie klocki. Michał Baran udowodnił wszystkim sceptykom, iż doskonale zna się na swoim fachu. Jest wielce prawdopodobne, iż to właśnie Michał poprowadzi ekipę z Podkarpacia również w ekstraklasie.

Michał Baran jest twórcą sukcesu Miasta Szkła
Michał Baran jest twórcą sukcesu Miasta Szkła

Z ust trenera Miasta Szkła padła po finale bardzo ważna deklaracja. Szkoleniowiec z Krosna chciałby bowiem postawić w TBL na zawodników, którzy wywalczyli upragniony awans. - Na pewno chciałbym, aby ci zawodnicy w nagrodę posmakowali gry w ekstraklasie. Nie wszyscy z nich grali na tym poziomie, między innymi Darek Oczkowicz. Myślę, że budżet nie pozwoli na nam na wielkie szaleństwa. Mam dziewięciu zawodników plus dwójkę młodych graczy do przysłowiowego treningu. Idealnie byłoby dokooptować dwóch obcokrajowców i jeszcze jednego Polaka. Zobaczymy jednak jakim będziemy dysponowali budżetem. Wszystko w rękach miasta oraz moich prezesów - tłumaczył na gorąco.

Szkło jest twarde i ma się dobrze. Kibice z Krosna mogą z optymizmem oczekiwać na debiut swoich pupili w Tauron Basket Lidze. Należy pamiętać jednak, iż występy w ekstraklasie jest to zupełnie inna bajka niż w I lidze. Pod względem sportowym jest pewna niewiadoma, jednak pod względem organizacyjnym klub nie ma powodów do kompleksów. Miasto Szkła bowiem jest świetnie zarządzane, dużo lepiej niż niejeden klub z ekstraklasy. Czy przyszłość należy do Krośnieńskiego Klubu Koszykówki?

Jakub Artych

Komentarze (0)