Igor Milicić po wtorkowej porażce: Możemy tylko przeprosić naszych kibiców

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

- Ciężko coś powiedzieć po takim spotkaniu. Możemy tylko przeprosić naszych kibiców za ten mecz, który nam ewidentnie nie wyszedł - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec włocławian Igor Milicić.

To był jeden z najsłabszych meczów Anwilu Włocławek w tym sezonie. Włocławianie mieli ogromne problemy z trafianiem do kosza, nawet z otwartych pozycji i spod samego kosza. W pierwszej kwarcie świetnie dysponowana Rosa Radom zbudowała sobie wysoką przewagę, którą do końca meczu kontrolowała i nie oddała nawet na chwilę.

- Ciężko coś powiedzieć po takim spotkaniu. Możemy tylko przeprosić naszych kibiców za ten mecz, który nam ewidentnie nie wyszedł. To nie jest tak, że nie chcieliśmy, że nie walczyliśmy, po prostu ten mecz nam nie wyszedł. Mieliśmy tyle otwartych pozycji do rzutów, a nie trafialiśmy. Tyle zmarnowanych sytuacji jeszcze w tym sezonie nam się nie zdarzyło. Czemu stało się to akurat teraz? Musimy to szybko przeanalizować. Jesteśmy już po pierwszych rozmowach w szatni i pewne rzeczy już sobie wyjaśniliśmy - skomentował to spotkanie Igor Milicić.

W czwartek koszykarze Anwilu staną przed szansą na wyrównanie stanu rywalizacji, w takim przypadku oba zespoły zagrają piąte spotkanie, które odbędzie się w Radomiu. Trener włocławskiego zespołu przyznał, że nie ma pretensji do swoich zawodników, bo ci starali się walczyć ze wszystkich sił, ale kompletnie nic im nie wychodziło.

- Wierzymy, że odbudujemy się do czwartku i pokażemy prawdziwą twarz Anwilu. Nie mam pretensji do zawodników, bo pretensję mogę mieć, gdyby ktoś nie chciał czy nie walczył. Dziś mecz nam po prostu nie wyszedł, takiego meczu w tym sezonie jeszcze nie zagraliśmy. Wyciągnęliśmy już pierwsze wnioski - dodał.

Pozytywem tego meczu był fakt, że po kontuzji ręki do gry powrócił Bartosz Diduszko, który gromkimi brawami został przywitany przez włocławskich kibiców. Były reprezentant Polski na parkiecie spędził blisko 12 minut, zdobył w tym czasie 5 punktów.

- Być może na początku byliśmy zbyt spięci rangą i atmosferą tego spotkania. Być może za bardzo chcieliśmy. Jest 2:1 seria wciąż trwa, nie poddajemy się. W czwartek wyjdziemy na parkiet i będziemy się bić i walczyć o zwycięstwo. Chcemy doprowadzić do remisu i pojechać na piąty mecz do Radomia - powiedział po tym spotkaniu zawodnik Anwilu.

Wiele wskazuje na to, że w czwartek Anwil będzie musiał sobie radzić bez Roberta Skibniewskiego. Rozgrywający Anwilu nabawił się kontuzji ręki, która może go wyeliminować z gry do końca sezonu.

Komentarze (4)
avatar
Daniel Płocki
18.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
igor nie musisz przepraszać po paru latach posuchy gramy o medale ,olej krytyków bo prawdziwy kibic to taki co zawsze powie czy wygrywasz czy nie ja itak kocham cie 
avatar
pawka
18.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A jeśli nastepny mecz będzie równie nieudany to co wtedy powie? To był ewidentnie błąd trenerskiej taktyki i wypadałoby się przyznać do błędu super-trenerze. Taki wstyd przed wypełnioną po brze Czytaj całość
avatar
GW speedway
18.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A tak się qrwa panoszyli, że pokażą im we własnej hali miejsce w szeregu i co???? Gó.no!!! Radom urządził sobie zabawę :D 
avatar
InoRos
18.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Żebyscie nie przepraszali tylko po przegranej o brąz z Czarnymi