Podczas Final Four Euroligi w Berlinie Nando De Colo łamał wszelkie bariery. W annałach turnieju zapisał się jako najskuteczniejszy gracz turnieju finałowego (52 punkty w dwóch meczach) czy zawodnik, który wymusił najwięcej przewinień (18).
To właśnie Francuz poprowadził CSKA Moskwa do półfinałowej wygranej z Lokomotivem Kubań Krasnodar zdobywając 30 punktów. W finale szło mu nieco gorzej, jednak w dogrywce wziął sprawy w swoje ręce zapewniając triumf rosyjskiemu gigantowi.
Ostatecznie De Colo odebrał statuetkę MVP Final Four i został trzecim graczem po Dimitrisie Diamantidisie i Vassilisie Spanoulisie, który w jednym sezonie został najbardziej wartościowym graczem tak finałów, jak i całych rozgrywek Euroligi.
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Czuję się znakomicie. To co zrobiliśmy w finale, to co zrobiliśmy podczas całego Final Four i całego sezonu to coś znakomitego. Nasz zespół naprawdę zasłużył na to trofeum - skomentował triumf De Colo.
CSKA było od samego początku wielkim faworytem i w końcu dopięło swego. - Pracowaliśmy ciężko każdego dnia. Wszyscy myśleli, że dla CSKA łatwo jest wygrywać każdy mecz. My natomiast tak nie myśleliśmy. Każdy mecz traktowaliśmy tak, jak gdyby był to finał i byliśmy skupieni na tym, co mamy dokonać. To właśnie dlatego wygraliśmy finał - dodaje.
W finale moskwianie roztrwonili aż 21-punktową przewagę, a w końcówce czwartej kwarty przegrywali już nawet różnicą dwóch oczek. Ostatecznie udało się jednak doprowadzić do dogrywki, a w niej szalał De Colo.
- Wiedzieliśmy przystępując od dogrywki, że wygramy ten mecz. Teraz pozostaje mi tylko podziękować drużynie i trenerom za to wszystko, czego wspólnie dokonaliśmy - zakończył zawodnik z przeszłością w NBA.