Drużyna Gregga Popovicha przez cały sezon zasadniczy fantastycznie spisywała się we własnym obiekcie, który - możemy śmiało tak napisać - był twierdzą. Tymczasem Grzmot dwukrotnie zdołał ją sforsować.
To postawiło graczy Donovana w niezwykle komfortowej sytuacji. Wystarczyło przecież, że OKC wykorzysta również atut własnego parkietu. I to się udało. Kevin Durant i spółka nie zawiedli w szóstym starciu i nie dali najmniejszych szans rywalowi z Teksasu.
Tak gładkiego triumfu chyba nikt się nie spodziewał. Ostrogi już w pierwszej połowie skapitulowały. W dwóch kwartach zespół z San Antonio uzbierał zaledwie 31 punktów. To aż o 24 mniej od gospodarzy, którzy dorzucili jeszcze dwa "oczka" w kolejnej odsłonie.
Dopiero w ostatniej partii Spurs zdołali poprawić swój dorobek, ale była to jedynie walka o uniknięcie klęski, nie o odwrócenie losów tej konfrontacji.
Thunder dopięli swego, a znakomicie w tym meczu spisali się wspomniany Durant oraz Russell Westbrook. Pierwszy zapisał na swoje konto 37 punktów, 9 zbiórek i 2 asysty. Drugi miał nieco gorszą skuteczność, ale zakończył spotkanie z dorobkiem 28 punktów, 12 asyst, 3 zbiórek i 2 przechwytów.
W ekipie gości niemal wszyscy koszykarze mieli spore problemy z trafieniem do kosza. Ich efektywność pozostawiała wiele do życzenia, stąd też taki, a nie inny przebieg starcia. W każdym razie najlepszy był Kawhi Leonard, który zdobył 22 punkty, zebrał 9 piłek, rozdał 5 asyst i miał 3 przechwyty. Double-double mógł się pochwalić LaMarcus Aldridge - 18 "oczek" i 14 zbiórek.
Zespół Donovana awansował do finału konferencji, co jest już sporym osiągnięciem. W nim Grzmot zmierzy się z Golden State Warriors, które w poprzedniej rundzie rozprawiło się z Portland Trail Blazers (4-1).
Oklahoma City Thunder - San Antonio Spurs 113:99 (25:19, 30:12, 36:34, 22:34)
(Durant 37, Westbrook 28, Adams 15, Roberson 14 - Leonard 22, Duncan 19, Aldridge 18)
Stan rywalizacji: 4-2 dla Thunder