[tag=51692]
Stevan Milosević[/tag] w rundzie zasadniczej był podstawowym środkowym Polskiego Cukru Toruń. Forma Czarnogórca przypominała jednak sinusoidę - początek w jego wykonaniu był dość kiepski, ale później zaczął prezentować się lepiej. Zawodnik swój najlepszy mecz rozegrał pod koniec marca.
Rywalem był wówczas Stelmet BC Zielona Góra. Gracz skompletował potężne double-double na poziomie 18 punktów (8/10 za dwa, 2/3 za jeden) i 13 zbiórek. Zawodnik zebrał aż osiem piłek w ataku (sami zielonogórzanie mieli ich tylko trzy), co złożyło się na eval na poziomie 30.
Wydawało się, że ten mecz będzie takim momentem przełomowym dla Czarnogórca. Spodziewano się, że zawodnik utrzyma taki poziom i będzie ważnym graczem w rotacji Jacka Winnickiego.
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)[color=black]
{"id":"","title":""}
[/color]
W pierwszym spotkaniu play-offów z Energą Czarnymi Słupsk dość nieoczekiwanie Milosević na parkiecie spędził jedynie pięć minut. Winnicki zrezygnował ze swojego podstawowego środkowego już po pierwszej kwarcie.
- Taka była moja decyzja. Stevan słabo radził sobie w obronie i musieliśmy coś zmienić - tłumaczył szkoleniowiec Polskiego Cukru.
W kolejnych meczach sytuacja nie uległa zmianie. Czarnogórzec łącznie uzbierał 10 minut w czterech spotkaniach tej serii. Zawodnik nie ukrywa swojej frustracji.
- Nie ukrywam, że jestem bardzo rozczarowany, bo wiem, że mógłbym pomóc drużynie. Niestety takiej szansy nie otrzymałem. Wierzę, że z moją pomocą byśmy awansowali do kolejnej fazy - przyznaje podkoszowy Polskiego Cukru Toruń.
- Trener przed play-offami powiedział jasno, że mnie potrzebuje. Tymczasem później mecze oglądałem z ławki rezerwowych. To była dość dziwna sytuacja - dodaje Milosević, który jeszcze nie wie, co będzie robił w przyszłym sezonie.
- Jest jeszcze dużo czasu na podjęcie decyzji. Muszę spotkać się z klubem i poznać ich plany dotyczące przyszłości - tłumaczy Czarnogórzec.