Polski Cukier Toruń, który do fazy play-off przystępował z czwartego miejsca, był w oczach ekspertów delikatnym faworytem w serii z Energą Czarnymi Słupsk. Większość obserwatorów typowała, że to zespół Jacka Winnickiego wygra tę rywalizację i awansuje do strefy medalowej. O sukcesie toruńskiej ekipy miała zadecydować przewaga własnego parkietu i dłuższa ławka rezerwowych.
Twarde Pierniki atut własnej hali straciły już w pierwszym meczu. Prowadzeni przez Jerela Blassingame'a (24 punkty) słupszczanie wygrali 90:87 i niespodziewanie objęli prowadzenie w serii do trzech zwycięstw. Torunianie wyciągnęli jednak wnioski i w kolejnym spotkaniu odpowiedzieli. Zmiany taktyczne Winnickiego przyniosły efekt.
Wydawało się, że przed trzecim spotkaniem w Słupsku przewagę psychologiczną mają torunianie, którzy pewnie wygrali drugi pojedynek na własnym parkiecie 86:71. Opiekun Twardych Pierników cieszył się z faktu, że jego najważniejsi zawodnicy odblokowali się i nabrali pewności siebie.
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Przedmeczowe rozważania szybko jednak poszły w zapomnienie, ponieważ słupszczanie od samego początku ruszyli do ataku. Kluczowy moment spotkania miał miejsce na przełomie pierwszej i drugiej kwarty. Wówczas to Czarne Pantery zdobyły osiem punktów z rzędu i stopniowo zaczęły budować swoją przewagę. Ostatecznie gospodarze pewnie triumfowali 84:71.
Wszyscy zawodnicy byli niezwykle zmobilizowani przed czwartkowym meczem. Zapowiadali walkę do ostatniego gwizdka. - W czwartek zagramy o przedłużenie tego sezonu. Na pewno się nie położymy. Chcemy wrócić do Torunia - mówił Łukasz Wiśniewski, kapitan Twardych Pierników.
Początek meczu świetnie ułożył się dla torunian, którzy po kilku minutach objęli prowadzenie 9:2. Znakomicie w tym fragmencie gry prezentował się Maxym Korniyenko, który był nie do zatrzymania dla słupskich defensorów. Z biegiem czasu gra się jednak wyrównała i prowadzenie przechodziło z jednej strony na drugą.
Kluczowy moment meczu miał miejsce w połowie czwartej kwarty. Od stanu 71:70 gospodarze zdobyli osiem punktów z rzędu. Słupszczanie zbudowali bezpieczną przewagę. Torunianie, choć ambitnie walczyli do samego końca, nie podnieśli się już po tym ciosie.
Nie ma co ukrywać, że brak awansu do półfinału jest niemiłą niespodzianką dla władz klubu, które liczyły na pozytywny wynik tej rywalizacji. Z toruńskiego obozu docierały bowiem informacje o chęci przystąpienia do rozgrywek pod egidą FIBA w przyszłym sezonie. W tym momencie występy na międzynarodowej arenie stanęły pod mocnym znakiem zapytania.
Trudno powiedzieć, jaka będzie przyszłość trenera Winnickiego i zawodników, którym skończyły się kontrakty. Niemal na pewno w drużynie nie zostanie Danny Gibson, który świetną postawą w tym sezonie zasłużył na lukratywny kontrakt.
Takim papierkiem lakmusowym ekipy toruńskiej jest Gibson.... fajnie , że zostaje, ale tak jak wczoraj super mecz w jego wykonaniu, to niestety końcówki nie udźw Czytaj całość