- Bardzo źle rozpoczęliśmy ten mecz. Nie było obrony z naszej strony, a rywale trafiali za trzy punkty niemal każdy swój rzut - przekonuje Eric Williams.
Trudno nie zgodzić się z amerykańskim środkowym MKS-u Dąbrowa Górnicza. Po pierwszej kwarcie rywale ze Szczecina mieli na swoim koncie 36 punktów i 6 celnych trójek... przy zaledwie ośmiu próbach.
- Musieliśmy poprawić niemal wszystko, bo i w ofensywie nie potrafiliśmy złapać odpowiedniego rytmu - kontynuuje zawodnik. - Staraliśmy się wrócić do gry i prawie się to udało, ale pierwsza połowa przesądziła o porażce.
Williams nie ma wątpliwości, że w starciach z tak dobrymi drużynami, jak King Wilki Morskie Szczecin, nie można grać dobrze tylko w jednej połowie meczu, czyli powróciły koszmary z początku sezonu. - Bardzo trudno jest wygrać mecz w momencie, w którym w pierwszej połowie tak naprawdę nie grasz i nie walczysz - mówi.
Po zmianie stron dąbrowianie grali zupełnie inaczej. Agresywna i zmienna defensywa sprawiła, że straty zmalały zaledwie do czterech punktów. Rywale zdołali jednak odeprzeć napór i odnieść 17. zwycięstwo w sezonie.
- Staraliśmy się zrobić wszystko co jest możliwe, żeby odrobić straty, ale niestety nie udało się to - zakończył Williams, który zakończył mecz z dorobkiem 11 punktów.