- Dower ciągle przechodzi rehabilitację, dopiero po niej może wrócić do gry. Zieliński przeszedł już jedną operację, druga go czeka, a potem sześć miesięcy przerwy. Piechowicz ma za sobą zabieg obu stawów skokowych. Dłoniach również jest po operacji, a po sezonie zabieg czeka Szymańskiego - wylicza Drażen Anzulović, szkoleniowiec MKS-u Dąbrowa Górnicza.
Piotr Zieliński, Marcin Piechowicz i Jakub Dłoniak nie zagrają już na pewno do końca sezonu. Sam Dower może wrócić na końcówkę rundy zasadniczej, z kolei Przemysław Szymański w każdym meczu oprócz walki z rywalem, walczy z bólem.
Sytuacja nie jest zatem wymarzona, a pomimo tego zespół nadal ma matematyczne szanse na udział w fazie play-off. - Z powodu małej rotacji nie potrafimy grać na równym poziomie przez całe spotkanie. To było widać w starciu ze Śląskiem Wrocław - dodaje chorwacki szkoleniowiec.
- Otworzyliśmy tamten mecz znakomicie, prowadziliśmy nawet różnicą 19 oczek i stanęliśmy. Zaczęliśmy grać zbyt statycznie i rywale doszli nas na trzy punkty. Cieszę się jednak, że pokazaliśmy charakter i byli zawodnicy, którzy zdołali nas podnieść i wygrać. Każda wygrana jest dla nas w tej sytuacji wielka - kończy.
O ile wygrana cieszy, o tyle pojawił się podczas tego meczu inny problem. Nie chodzi tutaj bynajmniej o żadną nową kontuzję, ale o faul dyskwalifikujący, jakim ukarany został Rashaun Broadus.
Już w sobotę MKS we własnej hali gościć będzie King Wilki Morskie Szczecin i nikomu nie trzeba mówić, jak ważny jest to mecz dla dąbrowian i jak wielkim osłabieniem będzie brak tego zawodnika.