Ostatnie występy Startu Lublin w rozgrywkach Tauron Basket Ligi nie napawały optymizmem przed rywalizacją z Rosą Radom, która plasuje się w samej czołówce tabeli. W Słupsku w minioną sobotę Energa Czarni wręcz zmiażdżyli Start, wygrywając 94:60. Jeszcze wcześniej lublinianie przegrali w Szczecinie aż 70:121!
W środowym starciu z Rosą podopieczni Michała Sikory pokazali zupełnie inne oblicze. W wielu momentach meczu to oni dyktowali warunki gry i mieli optyczną przewagę. Na nic to się jednak zdało, ponieważ to radomianie wyszli zwycięsko z tego pojedynku.
- Od samego początku meczu pokazaliśmy, że możemy walczyć z Rosą Radom. Chcieliśmy wszystkim udowodnić, że nie jesteśmy chłopcami do bicia w tej lidze. Cały mecz był na styku. Szkoda, że się nie udało - mówi Jarosław Trojan, podkoszowy Startu Lublin, który był jednym z najskuteczniejszych zawodników w swojej drużynie. Koszykarz zdobył 11 oczek.
Losy meczu rozstrzygnęły się w samej końcówce. Bohaterem gości był Igor Zajcew, który zdobył siedem z ostatnich dziewięciu punktów.
- Brakowało nam niewiele do zwycięstwa. W samej końcówce prowadziliśmy, ale ostatecznie Rosa wygrała. Uważam, że rywale najedli się jednak sporo strachu - uważa Trojan.
Start Lublin z bilansem 3:22 zajmuje ostatnie miejsce w Tauron Basket Lidze.