Turczynki w pierwszym starciu będą miały przewagę własnego parkietu. Spróbują wypracować sobie możliwie bezpieczną przewagę i do rewanżu podejść z nieco lepszego położenia. Oczywiście pełnią rolę faworyta, aczkolwiek Biała Gwiazda to niewygodny przeciwnik.
Podczas obecnej edycji Euroligi pokonywała m in. Nadieżdę Orenburg czy AGU Spor, chociaż nie dawano jej zbyt wielu szans. Stąd zawodniczki wiedzą doskonale, że potrafią sprawiać niespodzianki. Zmagania z Fenerbahce mają dodatkowy smaczek. Barw tego zespołu bronią byłe wiślaczki - Allie Quigley i Jantel Lavender Obie w największym stopniu stanowią o sile ofensywy. Przyjezdne zatem powinny doskonale wiedzieć jak powstrzymać niebezpieczny duet. Zwłaszcza pierwsza spośród nich wydaje się groźna. Wszyscy, którzy grali przeciwko ekipie trenera George'a Dikeoulakosa zdają sobie sprawę ile piłek zazwyczaj wędruje pod adresem amerykańskiej obwodowej. Ta zaś, nie waha się podejmować decyzji strzeleckich. - Zatrzymanie Quigley to połowa sukcesu - mówi wprost Milka Bjelica, skrzydłowa broniąca obecnie barw Istanbul Universitesi, a wcześniej znacząca postać Lotosu Gdynia oraz Wisły Can Pack.
Warto zauważyć, że mimo posiadania mocnego składu, rywalki wcale nie zdobywają dużej liczby punktów. Średnia wynosząca 66 to dość przeciętny rezultat. Goście mogą zatem śmiało nawiązać rywalizację. Tutaj sporo uwagi poświęcić wypada Yvonne Turner, liderce pod względem trafień. Istotna jest również dyspozycja Cristiny Ouvina. Akurat w tych rozgrywkach śmiało podejmuje decyzje rzutowe i z dobrym efektem. Niestety ostatnimi tygodniami leczyła kontuzję kostki. Obecnie wciąż odczuwa drobne skutki urazu, ale zapewnia, że nie znajdzie to przełożenia w parkietowych poczynaniach. Pozytywnie odbiera się obecność DeNeshy Stallworth. Pozyskanie podkoszowej to wydatne wsparcie dla Laury Nicholls Gonzalez, która po odejściu Devereaux Peters praktycznie sama musiała sobie radzić w polu trzech sekund.
Utrzymanie wyniku w okolicach remisu wtorkowego wieczoru diametralnie zwiększy notowania mistrzyń Polski przed rewanżem. One bowiem traktują występy na tym etapie jako realizację marzeń i świetną przygodę ze sportem. A jeśli o losach awansu będzie miało przesądzić jedno spotkanie, wtedy naprawdę wszystko może się wydarzyć. - To sport i w dodatku kobiecy. Ciężkiej przeprawy spodziewam się w pierwszym starciu, na wyjeździe. Ważne, by tam nie pozwolić oponentowi uciec. Wtedy u siebie napsujemy mu sporo krwi - potwierdza asystent głównego szkoleniowca krakowianek, Jordi Aragones.
Ponadto, jeżeli złote medalistki TBLK zdołają nadać własny rytm, poprawnie zrealizują założenia wówczas nerwowo zrobi się u faworyta. Ekipa spod Wawelu już dużo osiągnęła i teraz podejmie starania, by napisać kolejną, wspaniałą kartę. Wiele zależy od nastawienia oraz motywacji. Te elementy u koszykarek Wisły są na szczytowym poziomie.
Początek meczu o godzinie 19 30 czasu polskiego.