Trener Trefla: Powrót Surmacza dodatkowym smaczkiem

Grzegorz Surmacz znów zagości w Hali Stulecia. W sobotę już w barwach Energi Czarnych Słupsk zmierzy się z zespołem Trefla Sopot. Faworytem spotkania są goście, ale sopocianie zapowiadają twardą walkę przez pełne 40 minut.

- Energa Czarni dysponują bardzo silnym składem. Mieli ostatnio pewne problemy z kontuzjami, ale z tego co wiem, wszyscy ich zawodnicy będą w sobotę gotowi do gry. My mamy to, co mamy i powalczymy tym, co mamy - mówi przed meczem Zoran Martić, szkoleniowiec Trefla Sopot.

Jego zespół nie jest faworytem sobotniego spotkania, ale sopocianie w tym sezonie udowodnili, że na własnym parkiecie potrafią postawić się najlepszym drużynom w kraju. W Hali Stulecia nikomu nie gra się łatwo.

- W tym sezonie niemal z każdym rywalem byliśmy w stanie nawiązać dość wyrównaną walkę, nie poddając się przed końcem gry. Mogę obiecać, że teraz również podejmiemy wyzwanie i spróbujemy szczęścia. Na papierze akcje Słupska stoją wyżej, co nie zabrania nam stawić im mocnego oporu - komentuje słoweński szkoleniowiec Trefla Sopot.

Smaczkiem sobotnich zawodów będzie z pewnością powrót do Sopotu Grzegorza Surmacza. Zawodnik sezon 2015/2016 rozpoczynał w barwach Trefla, ale w grudniu władze klubu postanowiły rozwiązać z nim umowę. Taka decyzja była spowodowana fatalną formą zawodnika. W pierwszych ośmiu meczach TBL przeciętnie na parkiecie spędzał 24 minuty, zdobywając w tym czasie tylko 5,6 punktu i pięć zbiórek.

Surmacz przeniósł się do Słupska i tam znakomicie odnalazł się w ekipie Czarnych Panter. Dość szybko stał się jedną z wiodących postaci w zespole Donaldasa Kairysa.

- Zdaję sobie sprawę, że pewnym smaczkiem tego meczu będzie występ Grega Surmacza, który zaczynał sezon u nas. Jego sytuacja w Sopocie była dość specyficzna. To bardzo solidny gracz zadaniowy, który u nas miał być jednym z liderów zespołu. W rej roli po prostu się nie odnalazł i dlatego zdecydowaliśmy się rozstać. W zespole ze Słupska ma wokół siebie grupę klasowych zawodników, potrafiących kreować akcje. W tym otoczeniu jest mu łatwiej i radzi sobie zupełnie nieźle - przyznaje Martić.

Źródło artykułu: