47-4 Warriors! Historyczny rekord coraz bliżej!

42. wygrana z rzędu we własnej hali stała się faktem! Zbliżający się do fenomenalnego rekordu wszech czasów koszykarze Golden State Warriors pokonali kolejną ofiarę - Houston Rockets 123:110.

51. meczów za nami - nikt nie rozpoczął sezonu w historii NBA z takim bilansem jak Golden State Warriors - 47-4! Chicago Bulls w sezonie 1995/1996 mieli na tym etapie 46-5, podobnie jak Philadelphia 76ers w rozgrywkach 1966/1967. Czy to oznacza, że Wojownicy pobiją niesamowity rekord Byków sprzed 20 lat? Patrząc na ich grę oraz terminarz do końca rozgrywek, wydaje się, że jest to bardzo prawdopodobne!

Warriors wygrali 42. mecz z rzędu we własnej hali, pokonując Houston Rockets 123:110. Spotkanie nie było jednostronne, bowiem po trzech kwartach był remis 93:93. W ostatniej odsłonie gospodarze włączyli piąty bieg, wygrali tę część 30:17 i całe zawody. Stephen Curry znów był fenomenalny - zdobył 35 punktów, rozdał dziewięć asyst i miał pięć zbiórek.

Różnicę zrobił jednak Andrew Bogut, który rozegrał jedno z najlepszych spotkań w trykocie Warriors. Australijczyk wywalczył 13 punktów, 11 zbiórek i aż sześć bloków, z czego trzy w czwartej kwarcie. Świetne zmiany z ławki dawali ponadto Speights i Iguodala.

Ten drugi trafił ważną trójkę na początku czwartej kwarty, podobnie jak Harrison Barnes. To pozwoliło GSW odskoczyć na dobre Rakietom, w szeregach których dwoił się i troił James Harden. Leworęczny brodacz w pierwszej kwarcie nie trafił żadnego punktu, ale w trzech kolejnych uzbierał ich aż 37. Goście trafili więcej trójek niż Wojownicy, nie ustępowali również w innych elementach. Nie dali rady tylko w kluczowych momentach czwartej kwarty.

Dwa lata temu grali razem w wielkim finale NBA. Teraz są zupełnie w innych miejscach. Miami Heat i San Antonio Spurs rywalizowali ze sobą na Florydzie i pewne zwycięstwo odnieśli koszykarze z Teksasu, triumfując w piątym kolejnym spotkaniu. Liderami gości byli LaMarcus Aldridge - 28 punktów oraz Kawhi Leonard - 23 oczka.

- Spurs rozegrali niesamowitą drugą połowę. Obecnie oni są na innym poziomie koszykarskim niż my - przyznał z uznaniem Erik Spoelstra, trener Heat.

Ostrogi jedynie w pierwszej kwarcie zdobyły 20 punktów. W trzech kolejnych przynajmniej po 31 oczek, doprowadzając po przerwie do 15-punktowego prowadzenia. Warto zaznaczyć, że w zespole gości nie zagrał chory Tim Duncan.

Utah Jazz wygrała siódmy mecz z rzędu i jest obecnie w świetnej formie. Koszykarze z Salt Lake City po emocjonującym spotkaniu i dogrywce pokonali na wyjeździe Dallas Mavericks 121:119. Rodney Hood zdobył 29 punktów dla gości, doprowadzając do dogrywki po kapitalnej trójce z rogu boiska. Niemalże z tego samego miejsca, kilka minut później rzucał Gordon Hayward. Tym razem za dwa, ale wystarczyło, aby odnieść zwycięstwo. Rzut równo z końcową syreną dał Jazzmanom cenny triumf.

Wyniki:

Miami Heat - San Antonio Spurs 101:119 (24:20, 23:34, 28:31, 26:34)
(Wade 20, Bosh 18, Whiteside 14 - Aldridge 28, Leonard 23, Green 15)

Milwaukee Bucks - Boston Celtics 112:111 (26:30, 27:24, 40:20, 19:37)
(Monroe 29, Middleton 20, Carter-Williams 16 - Crowder 18, Bradley 18, Thomas 15)

Dallas Mavericks - Utah Jazz 119:121 (29:21, 29:30, 29:27, 23:32, 9:11)
(Parsons 24, Williams 23, Nowitzki 17 - Hood 29, Hayward 20, Favors 16)

Golden State Warriors - Houston Rockets 123:110 (42:27, 27:39, 24:27, 30:17)
(Curry 35, Barnes 19, Speights 15 - Harden 37, Ariza 19, Howard 16)

Zobacz wideo:

#dziejesiewsporcie: bramka turnieju? Włoch zachwycił kibiców 

Źródło artykułu: