Gospodarze środowego pojedynku bardzo dobrze weszli w spotkanie. Po niecałych 6 minutach gry prowadzili już 18:5, po celnym trafieniu zza łuku Mikołaja Groda, i o czas poprosić musiał trener gości, Paweł Turkiewicz. To był jednak wyraźnie dzień podkoszowego Astorii, który po chwili ponownie celnie przymierzył zza linii 6,75. Pierwsze 10 minut było całkowicie zdominowane przez gospodarzy, którzy grali na bardzo dobrej skuteczności, dokładając do tego solidną defensywę.
Kolejne fragmenty spotkania były już bardziej wyrównane. Sygnał do ataku dla gości dał Marcin Stokłosa i przede wszystkim Jakub Załucki, który odnalazł swoją klepkę w rzutach dystansowych. Z kolei pod koszem kilka udanych akcji zanotował Łukasz Paul. Kombinowana obrona zespołu GTK, w której część graczy stała strefą, a jeden przeszkadzał rozgrywającemu, przynosiła swoje efekty. Zwłaszcza w temacie bronienia Piotra Robaka. Lider bydgoszczan do przerwy zdobył bowiem zaledwie 2 punkty.
Astoria schodząc do szatni nadal prowadziła, ale nie mogła być spokojna o końcowy rezultat. Ten stan zmieniło pojawienie się na parkiecie Huberta Mazura, który zdecydował się zagrać na własną prośbę pomimo kontuzji. I od razu po wejściu na parkiet dwukrotnie zgubił krycie Piotra Pluty i zdobył łatwe punkty spod kosza. Chwilę później dorzucił do tego jeszcze rzut trzypunktowy. Przy nim obudził się również Piotr Robak, który swoimi wejściami pod kosz wprowadzał sporo zamieszania w szeregi zespołu GTK.
Trener gości próbował jakoś zatrzymać rozpędzonych gospodarzy, ale ci ani myśleli się zatrzymywać. Swoje punkty dorzucali kolejni gracze, a zawodnicy z Gliwic byli wobec tego kompletnie bezradni. Po 30 minutach wynik zdawał się być rozstrzygnięty, bowiem Astoria prowadziła już 72:46.
Na ostatnią część meczu zespoły wychodziły dość niechętnie. Bydgoszczanie mieli świadomość tego, że tylko kataklizm może im odebrać zwycięstwo, natomiast gracze GTK chcieli już chyba po prostu jak najszybciej udać się do szatni. Indolencja strzelecka gospodarzy sprawiła jednak, że zespół z Gliwic złapał wiatr w żagle. Jego seria 13:0 sprawiła, że bydgoszczanie tak pewni wygranej już być nie mogli. Ich akcje były szarpane, brakowało im płynności i pewnego wykończenia.
Po skutecznej akcji Kacpra Radwańskiego, na trzy minuty przed końcem, na tablicy zrobiło się zaledwie 74:66. Wtedy jednak swoją jedyną trójkę w spotkaniu trafił Sebastian Laydych, dając tym samym nieco potrzebnego oddechu sobie i swoim kolegom. Na więcej gości stać już nie było i tym samym ponieśli oni 17 porażkę w sezonie. Z kolei bydgoszczanie, dzięki wygranej, wskoczyli na 7 lokatę w tabeli.
Astoria Bydgoszcz - GTK Gliwice 78:69 (24:15, 19:21, 29:10, 6:23)
Astoria: Laydych 16, Piotr Robak 14, Grod 12, Lewandowski 10, Mazur 10, Szyttenholm 7, Barszczyk 6, Fatz 2, Kutta 1, Łucka 0, Senski 0, Wardziński 0.
GTK: Paul 14, Załucki 14, Radwański 10, Wróbel 8, Stokłosa 6, Konsek 5, Fraś 4, Pluta 3, Podulka 3, Bodych 2.
[multitable table=670 timetable=493]Tabela/terminarz[/multitable]