Znów kontrowersja sędziowska w meczu Trefla Sopot

Trefl Sopot przegrał w środę kolejne spotkanie w Tauron Basket Lidze po wyrównanej końcówce. W decydującym momencie meczu znów o sobie dali znać sędziowie, którzy podjęli kontrowersyjną decyzję.

Trefl Sopot przyzwyczaił swoich kibiców do tego, że niemal w każdym pojedynku losy zwycięstwa ważą się do samego końca. Nerwowe końcówki sopocianie rozgrywają jednak słabo i głównie z tego powodu zajmują jedno z ostatnich miejsc w ligowej tabeli.

W Hali Stulecia w środowy wieczór lepszy okazał się zespół MKS-u Dąbrowa Górnicza, który wygrał 67:65. W końcówce znów jednak o sobie dali znać sędziowie, którzy podjęli bardzo kontrowersyjną decyzję. Przypomnijmy, że po spotkaniu derbowym z Asseco Gdynia działacze Trefla Sopot złożyli oficjalny protest. Powodem był fatalny poziom sędziowania.

Na 20 sekund przed końcem meczu Tyreek Duren wszedł pod kosz i trafił piłką w obręcz, z kolei Przemysław Szymański przy próbie tego rzutu wyraźnie zahaczył ręką siatkę.

Akcja toczyła się dalej. Piłka po rzucie amerykańskiego rozgrywającego odbiła się w okolicę rogu boiska. Tam interweniował jeden z zawodników MKS-u, który ratując piłkę, podał ją w ręce Josipa Bilinovaca. Gracz Trefla miał wolną drogę do kosza, ale wówczas, bardzo nieoczekiwanie, wybrzmiał gwizdek sędziego!

Dlaczego? Jeden z arbitrów uznał, że gospodarze popełnili błąd 24 sekund. A piłka przecież ewidentnie dotknęła obręczy, a można było nawet pokusić się o zaliczenie punktów, bo Szymański dotknął siatki.

Sędziowie po weryfikacji wideo utwierdzili się w przekonaniu, że popełnili błąd. Przyznali piłkę Treflowi Sopot. Tyreek Duren po przerwie wziętej przez Zorana Marticia znów wszedł pod kosz, ale tym razem został zablokowany.

- Jak niemal w każdym meczu w tym sezonie jedno posiadanie piłki zadecydowało o końcowym wyniku - stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej słoweński szkoleniowiec Trefla Sopot, który był wyraźnie niezadowolony z kolejnej porażki zespołu.

Zawiodła gra w ataku. Sopocianie zdołali zdobyć zaledwie 65 punktów.

- Mogę być zadowolony niemal z całej pierwszej połowy w naszym wykonaniu. Po przerwie naszym problemem nie była obrona, gdzie pokazaliśmy się całkiem nieźle, ale za to atak nie funkcjonował jak trzeba. W drugiej odsłonie zdobyliśmy zaledwie 26 punktów, co jest wynikiem poniżej oczekiwań. Nie dzieliliśmy się piłką w odpowiedni sposób. Brakowało wolnych pozycji do rzutu. Jestem zdziwiony faktem, że w pierwszej połowie wykonaliśmy tylko 21 wolnych, a w drugiej tylko dwa - dodał Martić.

Komentarze (1)
avatar
Bolesław Żeleszkiewicz
28.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Drużyna może wygrać bez pomocy gwizdkowych [celowo nie piszę sędziów] ale ci panowie i władcy przeszkadzają.