Pierwsza wygrana Rosy w drugim etapie!

Podopieczni Wojciecha Kamińskiego zrewanżowali się szwedzkiej drużynie za porażkę w pierwszym meczu, ale nie zmienia to położenia polskiej ekipy. Rosa nie ma już szans na zajęcie pierwszego lub drugiego miejsca, co oznacza, że nie awansuje do kolejnego etapu rozgrywek.

Gospodarze mieli niezbyt udany start, ale z czasem zdołali poprawić swoją grę i przejęli kontrolę nad meczem. To radomianie nadawali ton rywalizacji, co w końcu przełożyło się na odrobienie strat i wyjście na prowadzenie. Wprawdzie w drugiej odsłonie Sodertalj odskoczyło na odległość 10 punktów, ale jeszcze przed przerwą sytuacja uległa zmianie.

Rosa zniwelowała deficyt i prześcignęła Kings. W trzeciej odsłonie poszła nawet za ciosem i wydawało się, że sięgnie po pewne zwycięstwo. Wszakże w 24 minucie spotkania nasza drużyna miała dziewięć punktów przewagi, ale na tym niestety się skończyło. Radomianie w pewnym momencie stanęli w miejscu i nie potrafili powiększyć swojego dorobku.

Przełamanie nastąpiło jednak w odpowiednim momencie, bo goście naciskali już coraz mocniej. Koszykarze Kamińskiego ponownie odskoczyli, lecz ich radość nie trwała długo. Sodertalje raz jeszcze zaatakowało i było blisko zniwelowania strat, ale tym razem radomianie zdołali utrzymać korzystny rezultat i ostatecznie pokonać szwedzką ekipę.

Aż pięciu graczy Rosy zdobyło przynajmniej 10 punktów. Najskuteczniejszy był Torey Thomas, który zapisał na swoje konto 16 punktów, 4 zbiórki i 3 asysty. U gości znakomicie spisali się Toni Bizaca i Christopher Czerapowicz, którzy uzbierali odpowiednio 23 i 22 punkty.

Rosa Radom - Sodertalje Kings 81:77 (20:20, 25:19, 21:22, 15:16)

Rosa: Thomas 16, Sokołowski 14, Hajrić 12, Zajcew 12, Witka 10, Jeszke 7, Harris 6, Szymkiewicz 4, Adams 0, Bonarek 0.

Sodertalje: Bizaca 23, Czerapowicz 22, Pita 11, Anderson 7, Spires 6, Bowlin 6, Lejasmeiers 2, Joseph 0.