W ostatnim czasie pod adresem gry koszykarzy MKS Dąbrowa Górnicza kierowane były same pochwały. Wszystko odmieniło się podczas starcia we własnej hali z Polfarmexem Kutno, gdzie dąbrowianie dość niespodziewanie przegrali.
- Nie byliśmy wystarczająco agresywni, a przeciwnicy wygrywali pojedynki na obu tablicach. Uzyskiwali faule, walczyli nawet o stracone piłki, zbierali w ofensywie, mieli mnóstwo energii - ta lista mogłaby być jeszcze dłuższa - przekonuje na łamie oficjalnej strony klubu Sam Dower.
Amerykański skrzydłowy ma za sobą jeden z lepszych występów w tym sezonie. W jego statystykach pojawiło się 17 punktów (6/8 z gry) i 6 zbiórek. Dower nie potrafi jednak przestawić się na grę pod koszami i często ucieka na obwód, co przy braku w składzie Erica Williams dodatkowo potęgowało problem w ekipie MKS-u.
Amerykanin w ogóle do klubu został ściągnięty na pozycję skrzydłowego, a wobec problemów pod koszami najpierw Wojciech Wieczorek, a teraz Drażen Anzulović przesunęli go pod kosz, a w niektórych meczach wychodził nawet w piątce jako środkowy! Dower zdecydowanie lepiej czuje się jednak na obwodzie i raczej unika kontaktowej gry woląc oddawać rzuty z czystych, wypracowanych przez kolegów pozycji.
Dąbrowianie szansę na rehabilitację będą mieli w niedzielę, kiedy to w Grodzie Kopernika zmierzą się z Polskim Cukrem Toruń. Twarde Pierniki w pierwszej rundzie wygrały w dąbrowskiej hali Centrum po dwóch dogrywkach i w MKS-ie wszyscy pamiętają o tamtym spotkaniu.
- Pokonali nas w naszej hali. Będziemy o tym pamiętać na parkiecie - postaramy się wykorzystać te emocje w walce o to, by wyszarpać zwycięstwo - komentuje Dower. - Szanujemy torunian i ich potencjał, oczekujemy kolejnego dobrego meczu.
Ważnym faktem będzie z pewnością obecność Anzulovicia na ławce rezerwowych, który w ostatnim meczu został wyrzucony z ławki trenerskiej przez sędziów. Na szczęście MKS-u szkoleniowca czeka tylko kara finansowa, a nie kara odsunięcia od prowadzenia zespołu w kolejnych meczach.
Pomimo tego wszystkiego faworytem niedzielnego starcia będą gospodarze, którzy w bieżącym sezonie we własnej hali przegrali tylko dwukrotnie: z Asseco Gdynią i Rosą Radom.