- Muszę przeprosić naszych kibiców za występ w tym meczu. Zagraliśmy beznadziejnie. Kompletnie nam nie wyszło to spotkanie. Chyba zbyt długo celebrowaliśmy zwycięstwo z King Wilkami Morskimi Szczecin, które było dla nas bardzo ważne - przyznał po zakończeniu spotkania z Polpharmą Starogard Gdański Tane Spasev, macedoński szkoleniowiec Asseco.
Środowe spotkanie od samego początku nie ułożyło się po myśli gdynian. Wydawało się, że podopieczni Spaseva uporządkują swoją grę i zaczną dyktować warunki. Tego jednak nie było, a za to oglądaliśmy koncert gry w wykonaniu Polpharmy, który z minuty na minutę powiększała swoją przewagę. Już do przerwy gospodarze prowadzili różnicą trzynastu punktów (38:25).
- Gratulacje dla drużyny ze Starogardu Gdańskiego za drugie zwycięstwo w tym sezonie. Polpharma rozpoczęła spotkanie z dużą energią. Doskonale wiedzieli, co chcą zrobić na boisku i to przyniosło im dobre efekty - dodał Spasev.
W drugiej połowie cały czas dominował tylko jeden zespół. Starogardzianie w pewnym momencie osiągnęli nawet 31-punktową przewagę. Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził duet Amerykanów - Johny Dee i Michael Hicks, którzy łącznie zdobyli 34 punkty.
Trudno wskazać jakieś pozytywy w grze gdyńskiego zespołu. Marna skuteczność (31 procent), która przełożyła się jedynie na sześć asyst (najmniej w tym sezonie).
- Wierzę, że w ciągu 2-3 dni się odbudujemy pod względem fizycznym i mentalnym i będziemy gotowi do spotkania z Energą Czarnymi Słupsk - stwierdził Macedończyk.