GTK Gliwice to największa negatywna niespodzianka w I lidze. Zespół ze Śląska miał walczyć o play-offy a sezon brutalnie zweryfikował te plany. Trzy zwycięstwa w 15 spotkaniach sprawiły, że śląski klub w 2016 roku będzie musiał rywalizować o utrzymanie na zapleczu TBL. Co stało się z drużyną, do której przed sezonem dołączył między innymi Piotr Pluta?
- Ciężko powiedzieć. Tak czasami jest, że przegrywa się mecz za meczem. Trenujemy, staramy się robić wszystko, poprawiać błędy a przychodzi mecz i coś nie gra - przyznał doświadczony koszykarz.
W sobotę gliwiczanie przegrali w Stargardzie ze Spójnią 74:86. Skuteczność w porównaniu ze wcześniejszymi meczami poprawiła się. Szczególnie w pierwszej połowie, gdy goście rzucili 43 punkty. Zawiódł jednak inny element, gdyż rywale zdobyli 49 oczek. - Słabo zagraliśmy pierwszą połowę w obronie. Straciliśmy za dużo punktów. W ataku było całkiem nieźle. Wydaje mi się, że obrona zadecydowała o porażce - ocenił Piotr Pluta.
Dla zawodnika GTK był to powrót do miejsca, w którym z powodzeniem radził sobie w sezonie 2014-2015. Zdobywał wtedy średnio 16,2 punktu i był czołowym snajperem rozgrywek a Spójnia zajęła piątą pozycję w I lidze. W aktualnych rozgrywkach Pluta uzyskuje 11,1 punktu a byłemu klubowi rzucił osiem oczek. Choć rozpoczął od trafienia trzypunktowego to później nie był już tak skuteczny i gospodarze znający strzeleckie możliwości 34-letniego gracza mogli odetchnąć.
- Bardzo miło wspominam Stargard. Jako drużyna zrobiliśmy dobry wynik. Fajni kibice, ludzie. Bardzo miło było tutaj wrócić. Pozdrawiam wszystkich kibiców Spójni - skomentował powrót na Pomorze Zachodnie nasz rozmówca.