Już po pierwszej połowie podopieczni Saso Filipovskiego mieli 24 punkty przewagi nad Anwilem Włocławek. Przed ostatnią kwartą różnica między zespołami wzrosła do 29 oczek i już wówczas było jasne, że to Stelmet BC Zielona Góra wygra niedzielny mecz. - Mieliśmy dużą przewagę, bo rzeczywiście trafiliśmy bardzo wiele rzutów. Właśnie to pomogło nam zbudować tę różnicę nad rywalem - skomentował Łukasz Koszarek.
25 asyst mistrzów Polski przy zaledwie 12 podaniach otwierających drogę do zdobycia punktów Anwilu mówi samo za siebie. - Mieliśmy dzień rzutowy, więc co podanie można było zaliczyć asystę. To było łatwe. Myślę, że nasza dyspozycja strzelecka bardzo ułatwiła nam to spotkanie - ocenił kapitan ekipy z Winnego Grodu.
Zielonogórzanom niemal całkowicie udało się powstrzymać Davida Jelinka, który zdobył siedem punktów. 19 oczek wywalczył do prawda Chamberlain Oguchi, lecz drugi z liderów włocławskiej drużyny trafił tylko sześć z dwudziestu rzutów. - Graliśmy mądrze w obronie. Nie tylko indywidualnie, ale też zespołowo. Solidnie przygotowaliśmy się do Anwilu - przyznał Koszarek.