Świetna druga połowa faworyta. Sokół lepszy od beniaminka z Inowrocławia

Gracze Dariusza Kaszowskiego nie zawiedli i odnieśli siódmą wygrana w sezonie przed własną publicznością. Noteć zaskoczyła jednak faworyta i dopiero po przerwie dała się zdominować, ulegając ostatecznie Sokołowi 64:78.

Na zakończenie pierwszej rundy sezonu zasadniczego koszykarze Dariusza Kaszowskiego zmierzyli się na własnym parkiecie z nieobliczalną ekipą KSK Noteć Inowrocław. Zdecydowanym faworytem starcia byli gospodarze, którzy do tej pory mogli się pochwalić bardzo dobrym bilansem 12-2. Goście mieli na swoim koncie pięć zwycięstw i dziewięć porażek. Warto dodać, że Max Elektro Sokół Łańcut wygrał u siebie wszystkie sześć gier, a beniaminek na parkiecie przeciwników miał bardzo słabe dokonania - jedna wygrana w sześciu spotkaniach.

Początek rywalizacji pokazał, że goście mają sporą ochotę na sprawienie niespodzianki. Pierwsze pięć minut to dobra gra Noteci, która zaskoczyła łańcucian. Goście byli skuteczni, trafiając w tym czasie trzy razy zza łuku. Po akcji 2+1 Sebastiana Dusiło koszykarze z Inowrocławia prowadzili 16:12. Końcówka premierowej odsłony to przebudzenie Sokoła, który po 10 minutach wciąż jednak przegrywał.

Zawodnicy trenera Łukasza Żytko nie zamierzali jednak odpuszczać. Sokół nie grał swojej najlepszej koszykówki, do której przyzwyczaił kibiców, ale mimo tego nie miał dużych strat. Ekipa z Łańcuta wykorzystała pod koniec pierwszej połowy przestój gości, którzy przez trzy minuty nie zdobyli punktu i po dwóch kwartach był remis - 36:36.

Przerwa w grze dobrze zrobiła zawodnikom Sokoła. Prezentowali się lepiej, a po celnych rzutach za trzy Tomasza Fortuny jego zespół osiągnął najwyższe prowadzenie w meczu - 48:43. W tym momencie trener Noteci zmuszony był wziąć czas, który nie przyniósł jednak efektów. Faworyt odnalazł swój rytm i coraz bardziej dominował. Dobry fragment zanotował Przemysław Wrona, a jego drużyna prowadziła już dziewięcioma oczkami.

W ostatniej kwarcie gospodarze nie zmarnowali przewagi, a nawet ją powiększyli. Koszykarze z Inowrocławia nie byli już tak skuteczni jak przed zmianą stron, co szybko odbiło się na wyniku. Sokół prowadził już nawet 18 oczkami i z pełni kontrolował wydarzenia na parkiecie. Ostatecznie gospodarze pokonali ambitnie walczących zawodników Noteci 78:64.

O porażce gości zdecydowało przede wszystkim aż 20 strat. Dla porównania Sokół popełnił ich 12. Gospodarze byli także zespołem skuteczniejszym, zwłaszcza po przerwie. Gracze trenera Kaszowskiego trafili ponad 48 procent rzutów z gry, podczas gdy Noteć niespełna 37 procent.

Max Electro Sokół Łańcut - KSK Noteć Inowrocław 78:64 (17:19,19:17, 23:14,19:14)
Sokół:

Fortuna 14, Jakóbczyk 12, Kulikowski 12, Klima 11, Koszuta 10, Czerwonka 8, Wrona 7, Pisarczyk 4, Pławucki 0.
Noteć:

Filipiak 13, M. Sroczyński 11, Pochocki 10, Adamczewski 7, Kozłowski 6, Dusiło 6, Wierzbicki 6, S. Sroczyński 3, Michałek 2.

Źródło artykułu: