Niesamowita historia koszykarza NBA: z drugiej ligi chińskiej na szczyt

Zdjęcie okładkowe artykułu: AFP / ELSA / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / AFP  / Na zdjęciu: Hassan Whiteside
AFP / ELSA / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / AFP / Na zdjęciu: Hassan Whiteside
zdjęcie autora artykułu

Doznał ciężkiej kontuzji, nikt go nie chciał, wędrował od klubu do klubu, był świadkiem zamachu. Teraz Hassan Whiteside może wreszcie zarobić upragnione miliony.

W tym artykule dowiesz się o:

Środkowy Miami Heat, Hassan Whiteside, rzuca w tym sezonie średnio 12 pkt na mecz, zbiera 10,5 zb. i blokuje 4 rzuty rywali. Zarabia przy tym "marne" 981 tys. dolarów. Koszykarz objawił się szerzej kibicom NBA w połowie poprzedniego sezonu. W tym, jako najlepiej blokujący zawodnik i dominujący środkowy, potwierdza, że chce walczyć o wielki kontrakt. Pomógł zapomnieć o Jamesie W lidze pojawił się w 2010 roku. Wybrany w drugiej rundzie draftu wylądował w Sacramento Kings. Zagrał jeden mecz, bo przez resztę sezonu się leczył (doznał ciężkiej kontuzji kolana). Wylądował w klubach D-League, aż wreszcie w 2012 roku wyleciał z NBA. Wędrował przez Liban i Chiny, a w 2014 roku znowu pojawił się w lidze zawodowej. Krótko był związany z Memphis, ale swoją ziemię obiecaną znalazł dopiero w Miami, podpisując pod koniec listopada nową umowę. Tam szybko został specjalistą od gry obronnej, a dzięki niemu kibice w jakimś stopniu mogą zapomnieć o odejściu LeBrona Jamesa. Po tym sezonie Whiteside zostanie wolnym agentem. Dziennikarze ESPN przypomnieli, że Enes Kanter - turecki środkowy Oklahomy Thunder - podpisał 4-letnią umowę za 70 mln dolarów. Na podobne pieniądze może liczy środkowy Heat. Drużynie Miami trafił się - wiele na to wskazuje - diament, w który warto inwestować. Środkowemu pomogła kontuzja Chrisa Bosha, podkoszowego zawodnika Miami, który wypadł z gry na większość ubiegłego sezonu. - To niesamowite. Kilka miesięcy temu byłem poza NBA, nikt mnie nie chciał. Teraz gram dla Miami i każdy chce ze mną rozmawiać - mówił ze śmiechem Whiteside dla TNT, kiedy jego statystyki rosły z każdym meczem. Sam Kennedy, jego agent, przypomniał potem, że przed sezonem informował niemal każdy klub w NBA, że jest taki zawodnik do wzięcia, ale odzew był minimalny. Mercedes za 200 tys. dolarów Whiteside brał kiedyś leki na poprawienie koncentracji. Podczas pierwszych dwóch lat w NBA nie radził sobie z kontuzjami, z formą, z pobytem w NBA i D- League. Był bez formy, Eric Musselman (były trener Whiteside'a) wspominał: - Całym sobą wyglądał tak, że było widać, że nie czuje się dobrze w NBA. Jakby pytał, co ja tu robię, a wiem przecież, że bardzo chciał tu grać, zarabiać pieniądze, żyć na poziomie. W Miami zaryzykowali, bo tam ryzyko mają w naturze. Myślę, że nie żałują. Nowicjuszem Whiteside nie jest, ale o jego wcześniejszych osiągnięciach z poprzednich niewiele dobrego można było powiedzieć. Wyniki z Chin mało kogo interesowały, choć tam był gwiazdą i zaliczył między innymi mecz, w którym zdobył 50 pkt, miał 20 zbiórek i 10 bloków. Teraz, kiedy chyba na dobre ugruntował pozycję w NBA, opowiadał o początkach w lidze. Zarabiał w pierwszym sezonie w Kings 480 tys. dolarów na rękę. Na kontrakcie miał 730 tys., ale brutto, więc od tej kwoty odchodziły podatki, o czym nie koszykarz wiedział. Przyjechał na pierwszy obóz przedsezonowy nowym mercedesem kupionym za 200 tys. dolarów. Koledzy z Kings śmiali się z niego, że szaleje, choć przecież nie stać go było na taki wydatek. Taki właśnie był - nieodpowiedzialny i goniący za szybkim bogactwem. Zamach w Libanie - Fajnie, że w Miami dali mi szansę. Nie słuchali, że jestem arogancki, leniwy, kłótliwy i tym podobnych bzdur. Uwierzyli we mnie jak nikt w NBA - powiedział Whiteside. Wspominał, że podczas pobytu w Chinach przeżył szok. - Głównie przez jedzenie. Jedli gołębie, koty i tego typu rzeczy - mówił dla "Washington Post". W Chinach grał w II lidze, w Blue Whales. W 2013 roku był tam gwiazdą, jego drużyna wygrała rozgrywki, a on został uznany najlepszym zawodnikiem oraz najlepszym obrońcą. Kolejny rok spędził w Libanie, gdzie był świadkiem zamachu bombowego, kiedy eksplodował samochód-pułapka, a także widział zabitego człowieka na ulicy. Miał dość. Znowu wylądował w Chinach, w Jiangsu Tongxi. Niby doceniali jego klasę, ale nigdzie na dłużej nie zagrzał miejsca, a on sam ciągle marzył o NBA. - Od dziecka jestem przyzwyczajony, że życie toczy się w górę i w dół. Zaliczyłem kilka upadków, ale to mnie nie załamuje - mówił. Na parkiecie pokazuje czasami brudną grę, był zawieszany za niesportowe zachowanie i przewinienia techniczne. Wpływ na to miał także DeMarcus Cousins, środkowy Kings, który do teraz słynie z krnąbrnego charakteru, a z którym Whiteside się kolegował. W Miami odbywał spotkania wychowawcze z Spoelstrą oraz Patem Riley'em, prezydentem klubu i wszystko wskazuje na to, że ciężkie czasy są już za nim.

Źródło artykułu: