Kacper Młynarski: Anwil to zupełnie inny zespół, niż rok temu

- Anwil to zupełnie inny zespół, niż rok temu. Są gwiazdy, mam na myśli Davida Jelinka oraz Chamberlaina Oguchiego. Do tego dochodzą dużo lepsi krajowi gracze i bardzo dobry trener - mówi Kacper Młynarski przed meczem z Anwilem.

WP SportoweFakty: Czy ostatnia wygrana nad Startem Lublin sprawiła, że znowu czujecie wiatr w żaglach? Wcześniej przez kilka tygodni notowaliście same porażki, co z pewnością wpłynęło na waszą pewność siebie.

Kacper Młynarski: Nie mieliśmy problemu z pewnością siebie, bo zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że mamy ciężki terminarz. A porażek doznawaliśmy z zespołami ze ścisłej czołówki. Natomiast wygrana nad Startem to był dla nas mecz za cztery punkty. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo teraz nie musimy się martwić, możemy cieszyć się grą, bo odskoczyliśmy lublinianom na dwa mecze.

Ta radość w grze to cecha Siarki już od kilku sezonów. Gra bez presji wyniku, bez stresu. To właśnie ten czynnik pozwala wam wyeksponować wasze najlepsze cechy?

- Presji wyniku nie ma, jak wygrywa się w miarę regularnie. W zeszłym sezonie mieliśmy z tym problem, ale teraz jesteśmy dużo lepszą drużyną. Jednocześnie muszę przyznać, że trenerzy rzeczywiście potrafią wyciągnąć z graczy to, co najlepsze i dodatkowo - dać sporo swobody w grze.

Mówisz o ciężkim terminarzu, ale mimo to macie bilans 4-4, który trzeba określić jako pozytywny. Niemniej, ów bilans mógłby być jeszcze lepszy... Mam na myśli mecz w Toruniu.

- Na pewno przed sezonem bilans 4-4 po ośmiu meczach z pewnością by nas satysfakcjonował. Ja jednak nie uczestniczyłem w tym meczu - oglądałem go w komputerze ze względu na kontuzję. Może właśnie zabrakło wówczas trochę sił, kolejnej osoby do rotacji? Kto wie...? W każdy razie - nie płakaliśmy po tym meczu, tylko podeszliśmy bardzo poważnie do kolejnego spotkania. I wygraliśmy ze Startem, co daje nam pewną swobodę przed kolejnymi meczami.

Rok temu byliście bardzo blisko sprawienia sensacji i pokonania Anwilu we Włocławku. Jak wspominasz tamto spotkanie?

- Tak, doskonale pamiętam ten mecz! Kluczowy był chybiony przeze mnie dodatkowy osobisty po celnej trojce. Nie zapomniałem tego! Choć później mieliśmy jeszcze piłkę na zwycięstwo, to jednak nie udało się wygrać. Pamiętam też, że w Hali Mistrzów była świetna atmosfera.

Kacper Młynarski w podkoszowej walce
Kacper Młynarski w podkoszowej walce

Chciałem nawiązać do tego rzutu. Niesamowita trójka wpadła do kosza, ale zabrakło celnego osobistego. Uległeś emocjom?

- Kto mnie zna dobrze, to wie, iż nie mam problemu z pewnością siebie w absolutnie żadnej sytuacji. Pamiętam natomiast, że było bardzo głośno i ciężko było mi zebrać myśli. I rzut okazał się być minimalnie za mocny, zdarza się.

Anwil wtedy był dużo słabszym przeciwnikiem, niż jest obecnie. Zgodzisz się?

- Zdecydowanie. Teraz to zupełnie inny zespół. Oczywiście indywidualności w tamtej drużynie też były, ale jednak nie takie jak obecne. Mam na myśli Davida Jelinka czy Chamberlaina Oguchiego. Do tego dochodzą dużo lepsi krajowi gracze, niż w poprzednim sezonie i bardzo dobry trener. Myślę, że jeśli włocławianie nie będą mieć problemów z kontuzjami, to wówczas skończą sezon w czwórce.

Zatem - jak pokonać Anwil, który jest mocniejszym przeciwnikiem niż był? Wskazujesz na indywidualności, gwiazdy ligi. Energa Czarni ostatnio wygrali, bo udało im się odciąć od skutecznej gry Champa Oguchiego. Trudno uwierzyć, by Nigeryjczyk zagrał drugi raz słabo z rzędu.

- Oguchi jest po kontuzji. Długo nie grał i teraz musi złapać swój rytm. Zrobimy wszystko żeby w tym meczu mu nie poszło. Myślę, że mamy do tego idealnego obrońcę w postaci Gary'ego Bella. Jeden z lepszych w lidze. Natomiast nie
mam żadnych wątpliwości, że Oguchi będzie gwiazdą ligi i jeszcze niejednokrotnie bardzo pomoże Anwilowi.

[b]

Ciebie też czeka trudny pojedynek...[/b]

- Przyjdzie mi grać przeciwko Davidowi Jelinkowi. Duże wyzwanie. Takie pojedynki jednak dodatkowo mobilizują. Do spółki z Kubą Patoką zrobimy wszystko żeby utrudnić mu życie. Nie można też jednak zapominać o Bartoszu Diduszce czy Grzesiu Kukiełce. Obaj to groźni gracze dla obwodzie.

Analizowaliście już grę Anwilu? Gdzie można znaleźć luki w systemie włocławian? Gdzie trzeba zaatakować oraz jak grać, żeby ich pokonać?

- Do dziś (rozmawialiśmy w środę - przyp. M.F.) skupialiśmy się jedynie na rozbiciu ich obrony na całym boisku, więc niewiele wiemy jeszcze o tej drużynie. Oglądałem natomiast mecz z Energą Czarnymi w Słupsku i mam kilka swoich spostrzeżeń. Zostawię to jednak dla siebie. Anwil z pewnością ma więcej atutów, niż słabych punktów.

I w dodatku jeszcze nie przegrał w tym sezonie w swojej hali.

- Zawsze musi być ten pierwszy raz (śmiech).

Rywale nie doceniają was jeszcze? Czy jednak bilans 4-4 sprawił, że nie ma mowy o jakimkolwiek niedocenianiu?

- Dało się to odczuć po trzech wygranych na początku. Energa Czarni, Polfarmex oraz Stelmet mieli nas bardzo dobrze rozpracowanych. Wszystkie ruchy poodcinane i przez to bardzo się męczyliśmy. W tym roku gramy zupełnie inaczej, niż rok temu, zespołowo i bardzo solidnie w obronie. I to jest nasz największy atutu. Nie tracimy już tak łatwo punktów, jak w zeszłych rozgrywkach.

Z czego wynika ta zmiana stylu gry?

- Mogę się odnieść tylko do tego oraz poprzedniego sezonu i sądzę, że chodzi o dobór graczy, zestawienie ich razem oraz o pewną hierarchię w drużynie. Nie można graczom zagranicznym pozwalać na wszystko. Muszą działać w grze zespołowej i dokładnie tak jest w tym sezonie. Nikt nie wychodzi przed szereg.

Mamy zatem lepszy zespół Anwilu, niż przed rokiem, ale również lepszą Siarkę niż ostatnio...

- Z pewnością oba zespoły są lepsze niż rok temu. W poprzednim sezonie naszą grę ciągnął fenomenalny Dominique Johnson. Mam nadzieję, że czeka nas bardzo dobre widowisko, choć liczę, że tym razem wynik będzie inny.

Rozmawiał Michał Fałkowski.

Źródło artykułu: